Morrighan zaklęta w kamień… Tir na Nog…Bogini prosi ją o wejście na ścieżkę Światła… Ruairi biegnie korytarzem w dungeonie, dziewczynka podąża za nim…Fomory i ludzie żyją razem…Rzeczpospolita na Belvast… a pośród tego wszystkiego ona…Sukkuby, pięć, nie sześć, otaczają ją…
-Zostaw Aontú…Zostaw Aontú…daj spokój Alchemiczce…-Nelya potrząsa głową, gdy przez myśl przemyka jej obraz jedynej Alchemiczki, jaką zna.
-Ale ja nie chcę jej skrzywdzić! Chcę jej pomóc! Zostać przyjacielem!-próbuje odkrzyknąć, ale uchodzi z niej tylko szept. Wtedy rozlega się przeraźliwy śmiech, a sylwetki Sukubów rozmywają się.
-I dla tego ja tu jestem.-Mówi nowa postać i Nelyę ogarniają duszności. Widzi Sukuba, ale o wiele starszego, choć nadal o ciele pięknej kobiety z Czarnymi oczami i włosami. Za nią stoi inny Sukub, mniejszy, ale nadal zabójczo piękny, o czerwonych oczach, ubrany w czerń pasującą do włosów opadających miękka kaskadą na ramiona Fomora . Ich potęga przytłacza Nelyę, gdy podchodzą z kpiącymi uśmieszkami do duszącej się dziewczyny.
-Chcesz być przyjacielem naszej małej zdrajczyni? Choć wiesz, jak wiele taka przyjaźń kosztuje? Nie rozśmieszaj mnie! Takie małe coś, jak ty, które nie może bronić nawet siebie i swojej wiary, nie przeszkodzi nam w zniszczeniu tej, którą zwiecie Nokomiis. Nawet, jeśli będzie mieć ciebie po swojej stronie, nie stłumi pochodzenia z naszej rasy, a kiedy ludzie się dowiedzą, nie będzie miała już dokąd odejść…Dla nas zdrajczyni, dla ludzi Fomor…piękna wizja! Co mi powiesz na to, mała Milletianko? Co zrobisz…szefie?-Nelya dusi się coraz bardziej…”Zaraz, zaraz…Szefie?”
-Szefie! Hej szefie!…no dalej, obudź się…
Nelya gwałtownie otworzyła oczy i poderwała się z posłania, chwytając gwałtownie powietrze. Rinnevie odsunęła się nieco i usiadła koło czarnowłosej.
-Miałaś jakiś dziwny sen…rzucałaś się po posłaniu, jakbyś nie mogła oddychać i krzyczałaś jakieś niezrozumiałe słowa.- W odpowiedzi Nelya przejechała dłońmi po twarzy
-To dziwne…Sukkuby wolą łatwe ofiary jakimi są mężczyźni we śnie… nie powinny móc dostać się do mojego…-mruknęła.
W odpowiedzi do namiotu wpadły dwie fretki i zaczęły miotać się po całym jego wnętrzu.
-Co do…-zaczęła Nelya, ale Chura wskoczyła jej na kolana, skuliła się i zaczęła popiskiwać, skrajnie przerażona. Dziewczyna natychmiast objęła zwierzątko i spojrzała na jej bliźniaczą siostrę. Thrura warczała, rozglądając się po namiocie. Zdawała się rzucać wyzwanie powietrzu, ale Nelya uświadomiła sobie, że widziała już sytuację, w której Thrura stawała w obronie Chury i to nie przeciwko ludziom. Fomory rzuciły się wtedy na czarną fretkę i próbowały ja zagryźć, mimo, że do podziemia zeszły obydwie siostry, a zwykle w takich sytuacjach celem stawała się biała. Nelya nigdy nie zapomniała przerażonego pisku Chury, która nie próbowała się nawet bronić. To był jeden z niewielu wypadków, kiedy dziewczyna wycofała się z Ciara bez zaliczenia chociaż jednego piętra. Minęło trochę czasu, nim uświadomiła sobie, co to było-wygnanie. I wtedy, Thrura warczała na każdą istotę, jaka odważyła się zbliżyć do jej siostry, zanim Nelya nie wzięła obu fretek na ręce i nie wybiegła z lochu.
-Kurna…czyli jednak Sukkuby.-Rin spojrzała na nią.
-To o tym był twój sen?
-Nie całkiem…na początku to był tylko kolaż różnych scen z przeszłości… taki sam jaki miewam od czasu podjęcia treningu na Paladyna.-Nelya pogładziła uspokajająco futerko Chury. Prośba Morrighan zaskoczyła ją, w szczególności, że nadal nie trafiła do Tir na Nog. Rin wysunęła tezę, że ktoś już zdążył uwolnić boginię, ale Nelya była skłonna bardziej do uwierzenia w samoczynne uwolnienie się części sił Morrighan. Z tego też powodu postanowiła rozpocząć trening na Paladyna, dalej planując jej uwolnienie. Równocześnie targały nią wątpliwości: odkąd usłyszała od Craiga, że obowiązkiem Rycerzy Światła jest wytępienie wszystkich Fomorów, bała się kontynuować szkolenie…i równocześnie była pewna, że to Morrighan postawiła na jej drodze dwie fretki-by udowodnić, że harmonia jest możliwa. Dziewczyna potrząsnęła głową i kontynuowała:
-Potem pojawiło się sześć Sukubów.
-Sześć?!-Rinnevie zatkało, z podobnym zaskoczeniem spoglądały na nią fretki-Normalny człowiek nie jest w stanie przeżyć snu, w którym pojawią się trzy naraz!-Nelya potrząsnęła głową.
-One… nie były wrogie. Nie wiem jak to nazwać, ale chyba chciały mnie przestrzec przed zranieniem Ao…cośtam, w każdym razie chodziło im o Noki-san. Dopiero potem pojawił się inny, piękniejszy… ale i mroczniejszy, bardziej straszny…to przez nią zaczęłam się dusić.
-Czego chciała?-Zapytała pokojówka, kiedy Nelya zamilkła. Dziewczyna wzruszyła ramionami.
-Uświadomić mi to co już wiem od dawna: że jestem słaba. I doprowadzić do tego, bym wydała Nokomiis, by ukarać ją moimi rękami, albo cos w tym stylu.
-Nie zamierzasz?
-Nie zamierzam-przytaknęła Nelya, wstając, zakładając zbroję i wiążąc włosy.
-Nie rozumiem cię, szefie. –Rinnevie również wstała.- Po waszym spotkaniu w porcie Cobh, kiedy niemal zagroziła ci, że wyda Churę…
-Ale tego nie zrobiła.-przerwała jej Nelya-I zrobiła nawet więcej, bo uświadomiła mi jak ryzykowne są wypady z Churą do miasta. Gdyby to był ktoś mniej życzliwy, nie powiedział by nic, ale w tej chwili siedziałabym w celi, czekając na wyrok za ukrywanie Fomora, a Chura byłaby kawałkiem skórki nad czyimś paleniskiem. – Pozwalając wspiąć się wspomnianej fretce na ramię, Nelya wyszła przed namiot i wyciągnęła z sakw jedzenie- Poza tym to dzięki niej i reszcie mamy obecnie tyle jedzenia. Myśląc pozytywnie: pyszne fondue serowe!
-Myśląc realistycznie: znowu ser!-dodała pokojówka, pomagając jej rozdzielić potrawy pomiędzy zwierzaki. Po skończonej pracy (Nirwanai wpadł w swoją porcje i ochlapał pozostałe ptaki-czyszczenie piór zajęło dobrą godzinę) obie dziewczyny usiadły.
-Nadal tego nie rozumiem: ty do niej z sercem, a ona zaprzecza…
-Byłam zbyt otwarta-westchnęła Nelya, biorąc swoją porcję jedzenia.- Zapomniałam, jak bardzo Fomory potrafią być nieufne. Pamiętasz, jak na początku reagowała na ciebie Chura?
-Nie chciała się zbliżyć-przyznała Rinnevie, podając bazyliową herbatę swojej pani.
-Dzięki. Na początku było jeszcze gorzej. Nie pozwalała mi się zbliżyć, nie chciała jeść i gryzła bandaże, które jej zmieniałam, żeby już nie narażać się Dilys. Poza tym-Nelya uśmiechnęła się z satysfakcją- jej zachowanie i zachowanie Chury tylko potwierdziło moją teorię, a jeśli do dzisiaj miałam jakieś wątpliwości, to Sukuby je rozwiały. No i wtedy wcale ode mnie się nie odwróciła, a jej słowa naprawdę podniosły mnie na duchu. Chura, nie podbieraj siostrze jedzenia.-powiedziała, nawet nie odwracając się na dźwięk talerza trącanego przez dwa pyszczki. Niezadowolony pisk nakłonił ja jednak do rzucenia za siebie kawałka sera. Radosne szczekanie natychmiast zastąpiło poprzedni dźwięk. Nelya westchnęła i, skończywszy posiłek, wstała.
-Wracam do palnika.
-Nawet z ich apetytami, nie zjemy wszystkiego sami. Masz jakiś pomysł, co z tym zrobić, szefie?
-I to nie jeden. Chyba najlepszym będzie rozesłanie tego do części osób z gildii- w końcu to oni zaopatrują mnie w składniki.-Nelya wzięła narzędzia niezbędne do gotowania. Swój pomysł przedyskutowała z Alchemiczką przy ich kolejnym spotkaniu dłuższym, niż pozdrowienia przy mijaniu się w drodze. Nokomiis okazała spory entuzjazm odnośnie jej pomysłu, ale wkrótce potem odeszła, by dopracować swoją magię-jak stwierdziła, szukała odmiany od Alchemii, ale Nelya zauważyła w jej oczach coś jeszcze. Podzieliła się tą wiadomością z pokojówka.
-Jak możesz tak łatwo zauważać takie detale, szefie?
-Jestem chora, Rin, a ludzie chorzy mają skłonności do bycia niezłymi obserwatorami. Cholera, też mam dość fondue, zrobię jakieś kanapki, tylko zdobędę mleko na chleb. Idę do Dunbarton. Nie, Chura-dodała, widząc, jak zwierzak podrywa się i chce za nią podążyć.- Zostań z resztą, później pójdziemy na polowanie, dobrze?- pogładziła łebki obu fretek, klepnęła Nirwanę i odepchnęła Nirwanai sprzed wejścia i skierowała się w stronę Dunbarton. Po wydojeniu krów poszła w kierunku palników znajdujących się koło kościoła. Jednak, aby tam dojść musiała przejść przez rynek. I wtedy to usłyszała:
-Aleś sobie sprawił pokojówkę-diablicę!
-To Sukub, idioto.
Nelya obróciła się w miejscu o 180 stopni. Stała tam trójka ludzi i… czarnowłosa przełknęła ślinę. Ostatnia z Sukubów z jej snu w nieco pomniejszonej wersji stała koło chłopaka z ciemnymi włosami. Pochylał się nad nią jakiś rudzielec, któremu towarzyszył chłopak z…niebieskimi włosami? Nelya nie rozpoznawała żadnego z nich-to nie byli rdzenni Erinnczycy i nie wyczuwała od nich aury Milletian strzeżonych przez Bogów. Co oznaczało, że byli albo Fomorami, albo nawet odrzuconymi-duszami, które zostały zatrzymane w Strumieniu Dusz ze względu na ich zbyt wielkie zanieczyszczenie, a którzy uciekli z niego do Erinn i sprawiali problemy, gdyż bardzo niewielu ludzi potrafiło ich odróżnić od Milletian. Teraz kiedy o tym pomyślała…Nelya uświadomiła sobie, że gdyby nie opieka Morrighan, ona również mogła zostać uznana za odrzuconą. W końcu pamiętała coś sprzed Strumienia…Odwróciła się i ruszyła w stronę kościoła, pragnąc oddalić się od dziwnej grupy najszybciej jak się da. Nie dane było jej tego osiągnąć.
-Hej! Znalazłem kucharza, a raczej kucharkę! Hej czarnulko!- ktoś złapał ją za rękę i Nelya z trudem stłumiła panikę, gdy zobaczyła, że był to chłopak o niebieskich włosach.
-Hmmm…Tak?-zapytała niezbyt mądrze.
-Świetnie Kai, umierałem z głodu! Wiem, że to nieuprzejme, ale możesz nam przygotować coś do zjedzenia? Nie mamy zbyt dużo pieniędzy, a ta stara baba Glenis strasznie zdziera.-Wyjaśnił brązowowłosy, podchodząc z resztą grupy, z brzękiem monet, które zaprzeczały jego słowom. Nelya unikała patrzenia na służącą czarnowłosego, wbijającą w nią wzrok. Skupiając się w myślach przejrzała swój ekwipunek. ”Mam ser i mięso, ziemniak jakiś też się znajdzie, a jak zrobię im to fondue, odczepią się ode mnie i będę mogła zająć się chlebem dla reszty…” kiwnęła głową.
-W takim razie chodźcie za mną.- Odwróciła się i ponownie ruszyła w stronę palników, wciąż czując na sobie spojrzenie Sukuba. Kiedy rozkładała swoje narzędzia, czarnowłosy zaczął rozmowę:
-Słyszeliście już? Ponoć gdzieś po całym Erinn szwenda się Doppelganger chcący być uznanym za człowieka. Śmiechu warte, co nie?- Jego towarzysze wybuchnęli śmiechem, a Nelya poczuła nieprzyjemne dreszcze. Doppelganger… z jakiegoś powodu czuła, że plotka dotyczy kogoś z gildii. Nastawiła uszy.
-Ale przecież ludzie by poznali Fomora, nie?
-Niekoniecznie-odparł czarnowłosy-Jeśli dołączył do Milletian, albo lepiej, do Gildii, mógł zamaskować swoją prezencję przed Erinczykami, a większość zrzeszonych w Gildiach to idioci.
Nelya zacisnęła dłonie na misce, którą ustawiała nad paleniskiem, prócz tego nie dała po sobie poznać, że dotknął ją komentarz chłopaka. Wciąż czuła się obserwowana.
-To może mieć związek z tą twoją historyjką, stary, ale ostatnio w Tir rozeszły się plotki że stary Dunc wywalił stamtąd Fomora… -zaczął brązowowłosy
-Taa, też słyszałem. Ponoć jakiś wyrzutek z Rabbie, czy coś…
„O bogini…nie, tylko nie to.”
-Oo? A więc Sukub?-Zapytał Błękitny i Nelya domyśliła się, że patrzy na małą służącą czarnowłosego.
-Pewno tak. Ciekawe, czy te dwa by się spiknęły…
„Nie spikną się, głupolu. To rodzeństwo” Nelya z trudem odmierzała składniki, powstrzymując drżenie rąk. Była pewna, że już nie tylko sukub ją obserwuje. Szybkie spojrzenie potwierdziło jej domysł. Dziękując Marlowowi w myślach za lekcję gry aktorskiej, uśmiechnęła się do brązowowłosego, uważnie na nią patrzącego.
-Już niedługo skończę.-powiedziała słodko. Chłopak zakłopotany odwrócił się z głupkowatym uśmieszkiem na twarzy. „Dlaczego oni zawsze tak reagują?”
-Ale szczerze, kto by chciał trzymać z Fomorem? Znaczy się, może jako niewolnica, taki Sukub byłby przydatny…-powiedział czarnowłosy, gładząc po głowie służącą. Ta zachichotała cicho i Nelya z przerażeniem stwierdziła, że jest to śmiech zwabiający w śmierć podróżników z Rabbie.-Ale tak ogółem to pewnie nadają się tylko do zapolowania i zebrania chwały. Już widzę ten tytuł: Bradwr Pogromca Sukubiego Pomiotu.
-Albo: llwfrgi Niszczyciel Wielolicowego Demona-powiedział rozmarzony Niebieskowłosy. Nelya zadrżała minimalnie. Cała trójka wyglądała na zbójów zaprawionych w bojach, a ich imiona dawały jej pewność, że nie dawali szans równej walki swoim przeciwnikom.
-Ale poważnie, zaciukałbym każdego Fomora, który by się zbliżył. W końcu wszystkie są tylko niższą rasą, potworami.Nie zasługują, żeby istnieć-powiedział czarnowłosy, nieświadomy nawet, że głaszcze jednego z wspomnianych „potworów”. Nelyi stanęła przed oczami Chura z jej uroczym pyszczkiem
-Niby skąd wiesz?-mruknęła, zanim zdołała się powstrzymać. Wszyscy spojrzeli na nią.
-Co powiedziałaś?-zapytał llwfrgi głosem, w którym czaiła się groźba. Nelya, mając ochotę wrzeszczeć, uśmiechnęła się do niego promiennie.
-Powiedziałam, że jest skończone.-Wręczyła ogłupiałej trójce po talerzu serowej mieszanki. Lecz gdy wręczyła czwartą porcje służącej, ich spojrzenia się spotkały i Nelya poczuła, że nie tylko się dusi, ale ogarnia ją również jej stara choroba. Zaczęło dudnić jej w uszach. „Nie teraz!!!”
-Hej, kucharko, w porządku?-zapytał brązowowłosy. Nelya potrząsnęła głową.
-Zapomniałam, że mam dostarczyć coś Kristell. Miło było was poznać, ale muszę lecieć.-ledwo wykrztusiła przed wbiegnięciem na schodki i za mur odgradzający kościół od reszty miasta. Spokój przybytku Lymilark osłabił jej atak, ale w dalszym ciągu nie mogła pozbyć się duszności. Osunęła się po ścianie, zamknęła oczy i przycisnęła dłonie do uszu, próbując pozbyć się śmiechu służącej z umysłu. Śmiechu w którym wyraźnie usłyszała słowa. „Miałaś szansę, Milletianko. Nie wykorzystałaś jej, więc pożałujesz, ty i twoja „rodzinka”. Poczuła delikatną rękę na czole i momentalnie wszystkie dolegliwości ustąpiły. Nelya otworzyła oczy z westchnieniem ulgi. Kristell cofnęła rękę i podniosła się z klęczek koło dziewczyny.
-Co to było?-zdołała wyszeptać Nelya, ale były Sukub zrozumiał pytanie.
-Naraziłaś się, Nelyo, bardzo poważnemu przeciwnikowi. To była klątwa jedynego Sukuba, który ma partnera-oczywiście Inkubusa- który zostaje liderem wszystkich innych. Co zrobiłaś, że postanowiła przekląć cię osobiście?-zapytała kapłanka, wyciągając buteleczkę ze świętą wodą i kreśląc nią jakieś znaki na czole dziewczyny, która momentalnie poczuła się lepiej, choć wciąż słabo.
-Ja…-Nie może jej powiedzieć o Nokomiis, jeśli Alchemiczka sama tego nie zechce-Ona myśli, że znam innego Sukuba, który wybrał twoją drogę…drogę życia pośród ludzi.-szepnęła, nie do końca pewna, czy powinna mówić głośno o Czarnej Róży. Kristell zawahała się.
-To poważne przestępstwo… tylko dzięki Lymilark jestem w miarę bezpieczna, a i tak czasem udaje jej się wejść do mojego snu. Poza tym…to brak rozsądku ze strony tej Fomorianki, że mówi o czymś takim…
-Nie powiedziała mi.-przerwała jej Nelya.-Ale Chura nigdy nie ufa ludziom od pierwszego wejrzenia. Poza tym, jej reakcje…były bardzo gwałtowne i nerwowe, gdy o tym wspomniałam.-Kristell uśmiechnęła się na wspomnienie czarnej fretki.
-Nie uważasz, że mogła się po prostu zdenerwować, że ktoś nazywa ją Fomorem?-Nelya pokręciła głową.
-To nie była ta nerwowość.-Kristell westchnęła.
-Jesteś zbyt spostrzegawcza dla własnego dobra. Poproszę Rinnevie, by cię zabrała.- Nelya kiwnęła głową, wdzięczna. Wątpiła by, mimo zabiegów kapłanki, była w stanie wrócić o własnych siłach. Kiedy już trafiła do na swoją farmę, Rinnevie spytała cicho:
-Szefie?
-Mhm?
-Mamy przechlapane, prawda?
-Trochę-przyznała Nelya.
-Bo wiesz…trochę nad tym myślałam… i doszliśmy ze zwierzakami do wniosku, że powinnaś się odrodzić.
-Eeh?-„Ciekawe, jak się z nimi porozumiałaś, skoro nawet nie potrafisz zapamiętać ich imion.”
-Milletianie mają ten przywilej, prawda? A ty szefie, wspomniałaś kiedyś, że twoja choroba osłabła po twoim poprzednim odrodzeniu.
-Ale nie mocno.
-Poza tym, mówi się, że po zmianie postaci człowieka, Sukuby potrzebują trochę czasu, żeby go ponownie dopaść…
-Naprawdę?
-Więc mielibyśmy czas, żeby zaatakować Rabbie i pokazać im, kto tu rządzi.
-To…CHWILA, CO?!-Nelya poderwałaby się z posłania, gdyby nie przygniotły jej fretki i rudzik.-Rin, ty chyba nie wiesz jak jest w Rabbie, poza tym…
- I tak masz misję, aby pokonać Czarnego Sukuba , prawda? Damy radę-stwierdziła pokojówka z przekonaniem.- Poza tym co najgorszego może się nam stać?
„Dużo.” Pomyślała Nelya, ale wbrew sobie uśmiechnęła się do otaczającego ją stada.
-W porządku, ale muszę najpierw ostrzec Noki-san. Tylko nie wiem, jak ja to zrobię, skoro chce, bym wierzyła że jest człowiekiem.-pogładziła Churę, a ta wtuliła pyszczek w jej szyję.
„Możesz sobie być królową Sukubów. Ja nie wydam towarzyszy”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz