niedziela, 15 lutego 2015

N(o)ël

Christmas special
Nelya dopadła kolejnego grzyba w momencie, w którym atakujący ją niedawno wilk przeleciał nad nią, prowadzony siłą wykopu jej pokojówki. Nelya uśmiechnęła się do skołowanego zwierzaka znad brązowego składnika, po czym pochyliła się ponownie, gdy nad jej głową przeleciał icebolt.
-Ostatnio często ich używasz.- zauważyła, dodając kolejnego grzyba do dość pokaźnego zestawu w jej plecaku. Pośród zwykłych „orzeszków” błyszczały ich złote odmiany. Nelya po kilku eksperymentach dowiedziała się, że nie są zbyt smaczne, niemniej ich łagodny blask dobrze kontrastował z zielenią świerku, który wyrósł w kącie jej faremki- Nelya nie miała serca usuwać pięknego drzewa, które prawdopodobnie zasiało się po odwiedzinach Kyojinko, tak jak nie usunęła pustynnego kaktusa, który jakimś cudem znalazł się koło jej namiotu. W każdym razie obecnie była szczerze wdzięczna iglakowi za wyrośnięcie w odpowiednim miejscu i czasie- nie musiała poszukiwać odpowiedniego drzewka na choinkę, po które zapewne udałaby się aż do Physis… 
Rinnevie uśmiechnęła się tylko, biegnąc w stronę misia, który okazywał nadmierne-zdaniem pokojówki-zainteresowanie następnemu grzybowi Nelyi-albo też samej kucharce. Czarnowłosa pokręciła głową w zdumieniu- Rinnevie już od jakiegoś czasu była niezwykle energiczna… nie, nie od jakiegoś, poprawiła siebie w myślach. Od czasu, gdy na ulicach miast zalśniły pierwsze ozdoby, a bałwany przestały być domeną wyłącznie Side Sneachta.
-W końcu są święta!- wreszcie odparła pokojówka, oszraniając misia i przy okazji najbliższe drzewo- Chibane też jest podniecony.
-Tak ale to dlatego, że jest Świątecznym Misiem, ma święta we krwi.- odparła Nelya, zabierając się za następnego grzyba i dostrzegając kolejnego Golda w oddali. Połączy je z herbami tego samego typu i może wyjść jej całkiem ładny łańcuch… albo może zrobi łańcuch z samych ziół? Ma w końcu zielone, niebieskie i czerwone, jakieś złote i żółte pewnie też się znajdą… kilka jabłek z jabłonki na pewno jeszcze da radę zrzucić, wystarczy namówić Churę, i będzie miała niczego sobie bombki…
-Pójdźmy wszyscy do stajenki…
KRACH. Grzyb został zgnieciony na małe kawałeczki w ręku kucharki.
-Rin?- Nelya zawołała słodkim głosem w stronę śpiewającej pokojówki. Ta odwróciła się do swojej pani.
-Co jest, szefie?
-Jeszcze raz usłyszę, jak coś śpiewasz, a najbliższy trujący grzyb jaki znajdę wyląduje w twoim gardle.- powiedziała Nelya, sama dziwiąc się nieco przerażającej aurze, jaką wytworzył jej głos, i otrzepując ręce z resztek grzybka.
-Uh-oh…Yessir!- Rinnevie dosłownie zasalutowała przed gwałtownym odwrotem i wystrzeleniem icebolta w stronę najbliższego Grizzly. Jakoś walka z trzy razy większym od niej zwierzakiem wydała jej się bezpieczniejszą perspektywą od bliskiego kontaktu z kucharką.
Nelya westchnęła, próbując wrócić do swojego naturalnego ja. Od czasu, kiedy Starlet zawitała i dała koncert w każdym większym mieście Erinnu, Milletianie- i nie tylko -oszaleli na punkcie śpiewania. Pewnie, od zawsze na ulicach znajdowało się wielu początkujących grajków, ale od kiedy dołączyli do nich również początkujący śpiewacy… powiedzmy, że przyzwyczajona do harmonijnych świergotu swojego rudzika i szelestów, jakie tworzyły jej zwierzaki, Nelya dostawała szału po spędzeniu pięciu minut w pobliżu „lalanana”-nujących adeptów muzyki, którym ktoś (o zgrozo) dał po mikrofonie. Oczywiście, Nelya też próbowała swoich sił, ale U SIEBIE W DOMU, gdzie nie raniła uszu nikomu, kto nie mógłby tego znieść- a przynajmniej jej zatkać, w przypadku fretek, które rozwinęły nadzwyczajną współpracę wyłącznie do tej dyscypliny...
Dlatego też w tej chwili alergicznie działały na nią nawet kolędy, które pamiętała przez mgłę, śpiewane przez ciepły głos…
Potrząsnęła głową, ponownie skupiając się na grzybach. Do czasu, kiedy znajdzie sposób, by uzyskać „Dobrego Syna”-jej kolejną lekturę na drodze do stania się mistrzem kuchni- w inny sposób, niż przechodząc Glewyasowy Kitchen dungeon (który, swoją drogą, uznała za jakąś pomyłkę-nie była w stanie uzyskać MINIMALNYCH not za zwykły sok owocowy), postanowiła dać z siebie wszystko i wypróbować jak największą ilość dotychczas zgromadzonych przepisów. Uśmiechnęła się do siebie, a Rinnevie odetchnęła z widoczna ulgą-jej szef przestawił się na myślenie o potrawach i prezentach, jakie powinna przyszykować na świąteczne spotkanie, kolejno dla zwierzaków i dla gildii i jej przyjaciół.
Nelya nie była mistrzem i była tego doskonale świadoma. Niemniej, ludzie zdawali się lubić jej sposób przygotowywania rzeczy i potraw-może nieco chaotyczny i niewymierzony, ale z pewnością pełen pasji- i Nelya postanowiła, że jej prezentami będzie właśnie jej twory. Grzyby zbierała do zupy grzybowej na obydwie uczty, choć była pewna, że Nokomiis przygotuje o wiele więcej przysmaków, niż wszyscy będą w stanie zjeść; zestaw butelek i buteleczek wypełnionych jasnozielonym, wręcz seledynowym płynem, wypróbowane na jej marionetce (okazały się skuteczniejsze, niż te ze sklepu) dla Demma- Nelya cały rok gromadziła na nie materiały z prac w marionetkarskim. Proste, ręcznie robione strzały dla Zetsu-Laika musiała nieco jej pomóc, ale po dodaniu wykończeń elfka uznała je za nawet lepsze od sklepowych(nie miała pojęcia, że dostanie podobny zestaw); Dla Kyojinko miała już gotowy zapas napoi rozgrzewających w najzimniejszych warunkach- odwiedziny w Physis i Belvast w końcu się opłaciły…
Najwięcej problemów sprawili jej inni członkowie gildii-jedni, których znała zbyt dobrze i ci, o których czuła, że nie wie prawie nic. W końcu zdecydowała się i przygotowała dla Makoti poszewkę na poduszkę-elfka najbardziej zapadła jej w pamięci poprzez jej niezwykłą zdolność do snu nawet w pobliżu Demma- po uprzejmym ale zdecydowanym odrzuceniu pomocy Simona(bała się, że jej praca skończy jako różowy, odblaskowy…coś) i Rinnevie (która uparła się, że chce wyszyć na poszewce śpiącego ptaka z Tir). Dante otrzymał od niej uniwersalny prezent, jakim był zestaw ciastek, a Risa… cóż, otrzyma eksperyment, jakim była laska stworzona z ciasta, wypełniona słodkim ale gaszącym pragnienie sokiem, pozwalającym zachować siły w przypadku długotrwałej wędrówki, czy też maratonu śpiewaczego. Całość podzielona na wyraźnie segmenty, zapobiegające wypłynięciu soku. Miała nadzieję, że na coś się to przyda. Kolejni magowie dostawali coraz oryginalniejsze dania, których składnikami zazwyczaj były Mana Herby i-jak zauważyła po przetestowaniu potraw na swoich zwierzakach- poprawiały koncentrację, wspierając casting magii. Qerto dostanie jej najnowszy wynalazek-kulki czekoladowe, po których naprawdę trudno było zachować kamienną twarz(albo chociaż jedną minę). Nie miała pojęcia, czy wojownik wciąż zachowywał się tak kocio, ale nawet jeśli nie, to miała nadzieję, że będzie mógł nieco się pośmiać w dobrym towarzystwie.
Swojemu Liderowi… Nelya po krótkiej dyskusji z Nokomiis, aby upewnić się, czy nie zdubluje niczyjego pomysłu, albo-co było bardziej prawdopodobne- nie skompromituje siebie, przygotowała prosty, metalowy medalion z emblematem gildii, który równie dobrze mógł byś noszony jako wtłoczenie w pochwę miecza/uchwyt pistoletu albo zwykły kawałek śmiecia do stopienia, gdy potrzeba będzie więcej kul. Zarumieniła się na wspomnienie jak Ferghus-nawet Ferghus!- złapał się za głowę, gdy pierwszy raz zabrała się za przygotowywanie ozdoby w jego kuźni. Wciąż przekonywała się, że to lepiej, niż gdyby miała spalić pół Tir, ale…
No tak, i zeszła na rdzennych Erinnczyków; im też przygotowywała drobiazgi, choć pewnie nie tak pomysłowe jak swoim towarzyszom; Endelyon -po tym jak zwierzyła jej się, że nie może już patrzeć na jajka- otrzyma koszyk pełen różnie przygotowanych warzyw, Manus swoje ulubione mięso, Stewart ciasto (może pomoże mu zmyć smak Aeriowych „lunchboxów”, które Nelya w myślach nazywała tragedią), Kristell, James, Gordon, Glewyas…lista była długa, ale też ilość składników, jakie zgromadziła, była godna zadania.
I w końcu Nokomiis. Nelya wyprostowała się i spojrzała na powoli wschodzące słońce-grzyby wokół niej znikały, jak…no cóż, jak to grzyby. Rinnevie podeszła i razem ruszyły w drogę powrotną na farmę Milletianki. Miała jeszcze kilka godzin, zanim będzie musiała zacząć przygotowywać się do spotkania w domu Alchemiczki…
Po kilku bezsennych nocach spędzonych na analizowaniu i rozmyślaniu o najlepszym podarunku, pomysł podsunęła jej -oczywiście -Chura.
-Chura, zostaw w spokoju moje zapinki!
-Jej chyba bardziej chodzi o pióra na nich, szefie.- zauważyła Rinnevie, patrząc na zwierzątko ocierające się o wspomniany przedmiot. Nelya patrzyła jak Fomor pociera pyszczek o pióra a następnie skubie Yamatoriego, przy okazji osypując niektóre z jego piór na lśniące zapinki swojej właścicielki. Lśniące, czarne pióra okazały się doskonałym kontrastem dla tęczowych odbłysków na białych lotkach i Nelya, po chwili zastanowienia, wyciągnęła swój zestaw do robótek ręcznych. Zaczęła składać razem czarne pióra ptaka i kilka zrzuconych przez pegaza podczas pierzenia. Po chwili zastanowienia dodała też do nich jeden z gemów, znalezionych podczas podróży. Nagle ozdoba rozjarzyła się i zadrżała w rękach dziewczyny, a Nelya poczuła, jak na granicy jej świadomości pojawiają się sukkuby. Nie wiadomo jak, wokół niej pojawiły się jej zwierzaki, prychając i warcząc gniewnie. Świadomość Fomorów zniknęła, jakby spłoszona nagłą reakcją stadka dziewczyny. Nelya spojrzała na niedokończoną ozdobę.

-Co do…
Później tego dnia wyruszyła do Cor i z „małą” pomocą odkryła miejsce przebywania szamana. Ku jej zdziwieniu, mężczyzna-nie mogła określić jego wieku przez tą dziwną maskę- Zaśmiał się tylko, gdy opowiedziała mu o niespodziewanej reakcji.
-Jesteś pierwszą osobą, która zrobiła wykrywacz Mrocznej energii nieświadomie. Ozdoba, dobre sobie…
Nelya niepewnie zaprotestowała- połączenie piór i kamienia nie reagowało ani na Yamichę, ani na Churę. Z jakiegoś powodu miała wrażenie, że szaman wie o jej zwierzakach, mimo to ukrycie ich pochodzenia nie zaszkodzi- ale musiała wiedzieć. Szaman podrapał się w głowę-przelotnie zastanowiła się, czy sięga poprzez ten pióropusz- i wskazał ciemne pióro, leżące na lśniącej bielą lotce pegaza.
-To działa jak wygłuszacz-Wykrywacz nie zareaguje, póki energia wokół nie przekroczy poziomu tej zawartej w tym piórze. Nie jest to wysoki poziom, więc na przykład te twoje Sukkuby mogłyby nie zostać wykryte, gdybyś nie była przez nie bezpośrednio zagrożona. To samo dzieje się z Mrocznymi Rycerzami wokół ciebie-dodał, kiedy Nelya otworzyła usta- dopiero, kiedy ktoś utraci nad nim kontrolę… a właściwie to już w trakcie jej utraty urządzenie zareaguje.. W zależności od ryzyka będzie to ruch, światło a w ostateczności nawet dźwięk.
Nelya podziękowała za wyjaśnienia i oddaliła się, zanim szaman zdążył ją zapytać o pochodzenie piór. Dopiero w drodze powrotnej zastanowiła się, jak szaman odgadł, że chciała zapytać o moc Rycerza Mroku…

-Szefie? Szefie!- Rinnevie gwałtownie zamachała ręką przed oczami dziewczyny.
-Co? A tak, wybacz. Odpłynęłam na chwilę.-Nelya uśmiechnęła się przepraszająco do pokojówki. Postanowiła zrobić jeszcze jeden wykrywacz; dla Alchemiczki miał to być przedmiot ostrzegający ja przed jej Mrokiem- i obietnica, że Nelya nie pozwoli jej walczyć z tym samotnie.
-Zauważyłam, szefie.-powiedziała nieco zgryźliwie pokojówka, ponownie przywracając kucharkę do rzeczywistości- Zazwyczaj nie pozwalasz Czarnej na żucie swojej pracy.
Nelya gwałtownie spojrzała w dół, tylko po to by zauważyć Churę, siedzącą niewinnie na jej podołku- z piórami, nad którymi pracowała, w pysku.
-CHURA!! ZAMORDUJĘ CIĘ, TERAZ MUSZĘ ZACZYNAĆ OD NOWA!!!
^~^~^~^
Kolejne fajerwerki rozświetliły niebo nad Dunbarton i Nelya uśmiechnęła się, patrząc na nie z ramienia swojej przyjaciółki- Kyojinko zgodziła się podnieść ją i Laikę, aby miały lepszy widok, co stało się celem zdziwionych, a czasem i wrogich spojrzeń-elfy i giganty były rzadko widywane współpracując ze sobą.
-Jesteś pewna, Kyo?
-Nie odbieraj tego źle, Laika. Ja tylko upewniam się, że nie spróbujesz polecieć w niebo razem z Camelie albo tym pegazem i nie narobisz roboty Nel z poparzeniami od fajerwerków.- Odparła gigantka, stopniowo przeprawiając się przez tłum z dwoma dziewczynami na ramionach i wspinając się na schody od kościoła. Elfka prychnęła, a kucharka uśmiechnęła się pod nosem. Laika niedawno przeszła odrodzenie i jej prychnięcie wyglądało bardziej jak foch jedenastolatki. Mimo to, Nelya skrycie zazdrościła elfce jej kontroli-jeszcze nigdy nie widziała by rudowłosa straciła nad sobą kontrolę, niezależnie od tego, w jakiej akurat postaci się znajdowała. Teraz też dosyć szybko znalazła odpowiednia ripostę:
-Jeśli mam ci przypominać, jestem w stanie zadbać o własne rany- w przeciwieństwie do pewnej góry mięśni…
-Tak, tak, jasne. Ty jesteś w stanie wysłać Kyo w powietrze swoim Thunderboltem, a Kyo jest w stanie wyrzucić cię przez mur na mniej więcej tę samą wysokość bardziej tradycyjnym sposobem-i wszyscy są szczęśliwi, dobrze?-wtrąciła się Nelya. Wiedziała, że w gruncie rzeczy walki jej przyjaciółek nie wychodziły poza słowną szermierkę, niemniej wolała uniknąć sceny, która mogłaby wywołać burdę, szczególnie w Nowym Roku. Pomachała do tańczącej pary, przyjaźnie się do nich uśmiechającej (albo uśmiechającej się ogółem-była pewna, że zapasy alkoholu Glewyas mocno ucierpiały, by uzyskać taki efekt) i ponownie skupiła uwagę na swoich towarzyszkach. Tym razem Kyojinko zwróciła się do niej:
-Skoro już o powietrzu mowa; nie powinnaś powstrzymać swoich ptaszysk? Torichiego może i zobaczą, jest…
-…rudy. Jak rudzik.-wpadła jej w słowo Laika.
-…a Camelie raczej trudno przeoczyć, ale Yamatorii to przecież pewne spalone pióra-albo i dziób, jeśli coś mu do tego kurzego móżdżku strzeli i zacznie podbierać błyskające się fajerwerki.
Jak na potwierdzenie słów gigantki rozległ się świst, potem huk i niebo rozbłysło- do wtóru oburzonego krakania. Nelya uśmiechnęła się- z satysfakcja, jak zauważyła Laika.
-Może to oduczy go podbierania cudzych rzeczy. Wiecie, ile już razy musiałam za niego przepraszać w tym roku?
-Chciałaś powiedzieć: w zeszłym-poprawiła ją elfka. Nelya wstrzymała swoje narzekanie na chwilę zastanowienia.
-Nie. W tym. W zeszłym było tego o wiele, Wiele więcej.
Chwilową ciszę pomiędzy nimi przerwało czkliwe „Szczęśliwego…hic…”
-NOWEGO ROKU! – automatycznie odkrzyknęły chórkiem. Pijaczyna odtoczył się z powrotem di grupki pozostałych osób, które „przeświętowały z kielichem”, jak zwykła ich określać Rinnevie, co zawsze mocno kołowało Nelyę- rzadko kiedy widziała tam jakiekolwiek nierozbite szkło. W końcu Kyojinko zlitowała się nad nią i wytłumaczyła jej, że w tym wypadku kielich to przenośnia-był łatwiejszy do wypowiedzenia niż „Miska/kufel/ menażka/dowolny-inny-pojemnik-z-którego-da-się-pić”
Westchnęła, zaczynała odczuwać efekty świąt w postaci zmęczenia i była pewna, że Laika i Kyojinko również powoli się męczą.
-Zostaniecie na noc umnie?-zaproponowała.
-Z przyjemnością…-zaczęła gigantka.
-…o ile coś jeszcze zostanie z nocy -dodała elfka, patrząc przez chwilę na ciemny zarys gór, zza których wkrótce miało wstać słońce Erinnu. Po chwili dodała -Twoje zwierzaki chyba też już się wybawiły.
Rzeczywiście, z półcienia wynurzyły się sylwetki trzech koni a z nieba, jeden po drugim zlatywały jej ptaki. Po postawieniu na ziemi, Nelya odkryła na grzbiecie Nirwany obydwie fretki zwinięte we wspólny kłębek tak, że nawet z ich skrajnie różnym umaszczeniem było trudno stwierdzić gdzie kończy się jedna a zaczyna druga. Wkrótce też, wokół lewitujących kopyt pegaza, zaczęła kręcić się biała głowa z czerwoną czapeczką ozdobioną jemiołą.
-Cześć, Christmas. Ty też już skończyłeś?- zapytała żartobliwie Kyojinko, dosiadając flamemare swojej przyjaciółki.
-To jest Chibane, Kyo. Przestań mu mieszać w głowie.-westchnęła Nelya, wspinając się na Nirwanai. Pegaz potrząsnął grzywą, gotów do kolejnych wycieczek-Nelya nie miała pojęcia, skąd brał taka energie. Laika usadowiona na Nirwanie jako najlżejsza po odrodzeniu, asekurowała obie fretki, kiedy zawołała do swoich towarzyszek:
-Zaczekajcie chwilę.-elfka uśmiechnęła się tajemniczo na widok zaskoczonych min gigantki i człowieka- zapomniałyśmy o postanowieniach noworocznych.
Kyojinko odwróciła się do niej całkowicie, podczas gdy Nelya zarumieniła się nagle, bez powodu przypominając sobie pewną rozmowę z Nokomiis. „Bogini, dobrze, że jest ciemno…”
-Nel się rumieni~!
Oczywiście. Ktoś musiał wybrać akurat ten moment, żeby zapalić kolejnego fajerwerek, a światło zostało zaabsorbowane i następnie wydalone przez sierść pegaza, ukazując dziewczynę jak na dłoni. „SUUUPER…”
-To nie to o czym myślicie, dziewczyny…
-A skąd wiesz…
-…o czym akurat myślimy?
Nelya westchnęła zirytowana. Kiedy niby elfka i gigantka zrobiły się takimi towarzyszkami?
-Myślałam, że już przez to przechodziłyśmy…
-Tak, ale tylko z tym amantem Kyojinko…
-I tym wysokim elfem, w którym zadurzyła się Laika…
-Po prostu dobrze strzelał z łuku. Fajnie się nam razem pracowało…
-Ta, jaaasne.
„Szansa”
-Może więc wróćmy do postanowień, co? – zapytała na pozór beznamiętnie Nelya, licząc na skuteczną zmianę tematu…
A w życiu.
-To ja zacznę schodzić do podziemi, nie patrząc na to, kto jest w drużynie, nawet z Kyo. Co oznacza mniej powodów do narzekania, więc lepiej załatw sobie tego partnera, Nel, żebym jednak kogoś do ponarzekania miała.
Kucharka poczuła gorąco na policzkach. Kto by pomyślał, że prosta rozmowa z Alchemiczką sprawi jej tyle problemów?
-Ja nie…
-Więc ja w tym roku-przerwała dziewczynie Kyojinko- zobowiązuje się do poprawienia umiejętności w walkach wręcz, żeby ktoś niepowołany nie próbował ci się naprzykrzać. A ten wybrany będzie miał ostrzeżenie, żeby nie łamać ci serca.
-Kyo, jesteś już na poziomie…czekaj, ja nie mam…co…NO JAK MI MORRIGHAN MIŁA, ZAMKNIJCIE SIĘ! Jestem singlem, cholernym SINGLEM, przestańcie się czepiać związku, którego nawet nie ma!- dyszącej po wybuchu Nelyi odpowiedział śmiech.
-Więc twoim postanowieniem noworocznym jest zmiana statusu?
-NIE! Szlag, niby jak mam się z kimś wiązać z sekundowym paraliżem na karku, byłabym tylko i wyłącznie ciężarem…!
-No dalej, przecież już niedługo święto miłości…
-Prawie półtora miesiąca…!
-No i co z tego? Może duch miłości już ci sprzyja…
-Z pewnością, zsyłając mi królową sukkubów na kark…
Przekomarzanie się (i znęcanie nad Nelyą) trwało całą drogę, którą, ku zdziwieniu przyjaciółek, fretki przespały. Chociaż Nelya zauważyła przy ściąganiu ich z siodła, że Thrura strzyże uszami.„Nawet one…”
Po rozlokowaniu się na noc i powrocie Rinnevie, która otrzymała wolne na czas zabawy, Laika i Kyojinko rzuciły się do wypytywania pokojówki o możliwych adoratorów czarnowłosej.
Nelya westchnęła ciężko. Zapowiadał się długi rok…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz