(Notka ze współautorstwem należącym do Nokomiis. Mam nadzieję, że się spodoba!)
- Nelya!!!!!! NEL!!!!! – Alchemiczka wbiegła na HS
przyjaciółki, rozglądając się uważnie – NEEEEEELYYYYAAAAA!!!!!! – Wołała ją raz
i drugi, jednak dziewczyny nigdzie nie było widać. Noki nieco zaskoczona i
zdezorientowana podeszła do namiotu. Był zamknięty, ale ktoś na pewno w nim był.
– Nel? – zapytała ciszej, zastanawiając się jak zapukać do
płóciennych drzwi. W końcu postanowiła usiąść przed nimi i poczekać. Dzień dziś
był wyjątkowo piękny, zaś ona miała tak dobre wieści do przekazania. Zamknęła na chwilę oczy rozkoszując się
ciepłem słońca. Trawy lekko uginały się pod podmuchem leciutkiego wiatru, zaś
białe obłoki szybowały leniwie po niebie.
Dwie fretki wkrótce odkryły obecność
intruza...albo intruzów, biorąc pod uwagę, że jedyną uwagą jaką zaszczyciły
Alchemika, było naskoczenie i zeskoczenie z niej-wprost na drzwi od namiotu.
Musiały to ćwiczyć wcześniej i metodą prób i błędów odkryć, że materiał na
drzwiach był najcieńszy, pozwalając im go rozedrzeć i dostać się do wnętrza.
Nelya leżała na swoim posłaniu, chwytając oddech po kolejnym sukkubim ataku.
Zmusiła się jednak do ruszenia, kiedy ponownie usłyszała to co obudziło ją na
pierwszym miejscu-głos Alchemiczki. Kończyła właśnie zapinać roba-nie miała
czasu na ubieranie czegoś bardziej skomplikowanego, poza tym materiał ładnie
ukrywał zadrapania, które demony jakimś cudem naniosły na jej ramiona- i
doprowadzać swoje włosy do jako takiego porządku, gdy wejście do namiotu
zostało efektownie rozdarte, wpuszczając ciepłe światło-i dwie oszalałe fretki.
Nelya westchnęła, nie mogła za mocno złościć się na zwierzaki, chcące jej
pomóc, ale no...
- Wy naprawdę sądzicie, że materiał do reperacji rośnie na
drzewie, czy co?- wzięła oba zwierzaki na ręce i wysunęła się z namiotu. -
Witaj, Noki-san. Wybacz im proszę, jeśli zrobiły coś głupiego... Miała
nadzieję, że worki pod oczami pojawią jej się trochę później i Nokomiis nie
będzie się martwić...
-Słyszałam twoje podniecenie. Coś się stało? - zapytała z
uśmiechem.
- Hej! Co jest gra…. – Noki krzyknęła,
czując jak coś po niej przebiera malutkimi pazurkami w tę i z powrotem. Otwarła oczy. Jedynym co dostrzegła była
szczurkowata mordeczka, wpatrująca się w nią oczyma jak czarne koraliki i mokry
nos, uparcie badający jej policzek.
– Fretka… - dziewczyna zaczęła się śmiać,
nie zdążyła jej nawet pogłaskać, gdy ta zniknęła pojawiając się ze swoim
„cieniem” i obie wskoczyły na namiot. Noki wstała powoli. Zmrużyła oczy,
dostrzegając ciemnowłosą postać, krzątającą się w jego wnętrzu.
- Nelya? – spytała zbliżając się do dziury,
która kiedyś była drzwiami, jednak nie odważyła się wejść do środka. Coś było
inaczej niż zwykle. Gdy dziewczyna wyszła, zdawała się alchemiczce bardzo
zmęczona, jeśli nie chora. Czyżby cała sprawa z Zetsu tak się na niej odbiła?
Noki przyglądała się jej dłuższą chwilę nie wiedząc co powiedzieć. Nel nie
wyglądała dobrze. A nawet wyglądała źle…
- Neluś.. – zaczęła cicho jakby bojąc
się, że ta może zauważyć zaskoczenie alchemiczki – Przyszłam do ciebie jako
oficer Fianny by powołać Cię na powrót pod Zielony Sztandar. Lider się
przebudził. Mam nadzieję, że zechcesz nas znów zaszczycić swoją osobą. Bo
czekamy na ciebie – Podała jej glejt – ale jestem też twoją przyjaciółką. I… -
przygryzła wargę, zastanawiając się jak najdelikatniej powinna pytać. – Nie
wyglądasz za dobrze. Coś cię trapi, prawda? – zmarszczyła brwi. – Rzadko się
ostatnio widywałyśmy. Miałam sporo spraw na głowie. A teraz widzę, że obrałam
niewłaściwe priorytety. – zamyśliła się – Może ja ci zrobię herbaty, a ty
odpocznij, porozmawiamy… Jeszcze pamiętam, gdzie masz filiżanki – uśmiechnęła
się niepewnie, nie spuszczając jednak z dziewczyny uważnego spojrzenia
Nelya była świadoma, że powinna panować nad
sobą. Była świadoma, że Annaif w bardziej lub mniej bezpośredni sposób
oznajmiła jej, że Fianna się odrodzi, i że ona sama, wysyłając ponowną
aplikację, przyczyniła się do tego. Mimo to, słowa Alchemiczki podziałały jak
prąd-w pozytywnym znaczeniu. Oczy czarnowłosej zalśniły, jej sylwetka
wyprostowała się, a na twarz wypłynął uśmiech szczerej radości, gdy odbierała
od rudowłosej glejt. Fretka, którą wypuściła przy tym z rąk, wylądowała jak kot
i zwinnie owinęła się wokół kostki Alchemiczki, patrząc z politowaniem na swoją
właścicielkę, a potem na jej gościa z pyskiem wyraźnie sugerującym: "No zróbże
coś z nią." Co też Alchemiczka zrobiła w następnych słowach, i ramiona
Nelyi lekko opadły, ale uśmiech nie zszedł z jej twarzy.
-Dziękuję za troskę,
Noki-san. To nie tak, że mam jakiś nowy problem, ale herbatę z tobą z pewnością
przyjemnie będzie wypić, nadgonić ostatnie wydarzenia. Nie słyszałam żadnych
wiadomości o ponad połowie Fianny od nie pamiętam już kiedy, ale ty i Zetsu-san
milczeliście chyba najdłużej. -Nelya zrzuciła drugą fretkę na ziemię i
wyprostowała się, szukając czegoś na niebie. - Nawet dobrze się składa, mam
nową mieszankę smakową ale nie miałam powodu jej próbować. Wybacz brak siedzeń
innych niż trawa, ale przy nich-wskazała na dwie fretki, obecnie ścigające się
od jednej dziewczyny do drugiej.- i kilku innych zwierzakach to raczej niemożliwe,
albo skończyłoby się na czymś więcej niż na tym, co widzisz za mną.
"Łatanie dziur w namiocie jest uciążliwe. Łatanie połamanych krzeseł i
drewnianych ścian byłoby udręką."
-Hmm...oh! Widzę go. - oznajmiła nieco
głośno, wyłapując na niebie biało-czerwony kształt, na jasnym tle bardziej
przypominający szaro-bordowy. Nelya gwizdnęła i nowy pegaz obniżył lot, zanim
wylądował całkowicie. -Mizushiro. To jest Nokomiis. A teraz oddaj herbatę.
Noki-san, usiądź, nie jest ze mną tak źle, żebym nie mogła obsłużyć gościa.
Pegaz spojrzał na rudowłosą-kolor jej włosów i jego piór był podobny, a Nelya
wiedziała, że nowy nabytek bardzo przepada za wszystkim, co czerwone. Udało jej
się wsunąć rękę do jednej z juk przy jego zbrojopodobnym wyposażeniu, i
wyciągnąć małą torebkę z aromatyczną mieszanką, jej umysł przeskakujący na
gość-mode nawet bardziej niż zwykle.
"Mam herbatę, cukier był
zabezpieczony, więc jeszcze powinien być, ciastka piekłam niedawno..."
Noki tylko westchnęła, słysząc potok słów
jakim zalała ją dziewczyna. Wiedziała dobrze, że Nel jest skryta. Miała jednak
nadzieję, że coś się kiedyś między nimi zmieni, że ciemnowłosa otworzy się
nieco bardziej, wszak znała największe sekrety alchemiczki. Noki skrycie
liczyła na wzajemność, jednakże czuła, że być może nigdy do tego nie
dojdzie. Zamyśliła się na chwilę,
zastanawiając się czy powinna naciskać dalej czy też odpuścić. Zielone
spojrzenie uparcie świdrowało Nel. Po dłuższej chwili Alchemiczka podjęła
decyzję.
- Piękny pegaz. – starała się aby jej ton
nie brzmiał zbyt oschle, jednak nie do końca udało się jej ukryć żal. – Mówisz,
że odnalazłaś nowe smaki? To naprawdę fantastyczne. Ciekawe co nowego udało ci
się połączyć. Chętnie wypró… - Dziewczyna zaplotła dłonie na piersi – Cholera
Nel! – starała się nie okazywać złości, jednak jak to zawsze się działo, nie
umiała ukryć prawdziwych uczuć. – mów co chcesz, ale ja nie jestem ślepa.
Widzę, że coś nie jest tak. Może jeśli nie chcesz o tym mówić po prostu
powiedz, że mam nie wtykać swojego nosa, ale nie mydl mi oczu fretkami. Widzę,
że coś jest na rzeczy.
Nelya zatrzymała się w połowie akcji
rozlewania wrzątku do dwóch kubków. Uświadomiła sobie, jak Alchemiczka musiała
odebrać zmianę tematu z jej zdrowia na coś tak błahego jak herbata.
"Ups...no i tyle z atmosfery spotkania po długim czasie. Brawo, pani
Obserwator."
Mizushiro nastroszył pióra, ale Nelya tylko machnęła na niego
ręką. Pegaz cofnął się o kilka kroków, ale w dalszym ciągu obserwował uważnie
przybysza, to samo robiła Thrura (a\n:Biała), podczas gdy jej bliźniaczka
spięła się w sobie- żadne ze zwierząt nie lubiło napięcia, jakie nagle
zapanowało na farmie. Nelya powoli, ostrożnie odstawiła dzbanek z herbatą.
-Nie
powiedziałam, że nic się nie dzieje, albo że wszystko jest w porządku,
Noki-san. - zaczęła wykładać ciastka na talerz. Z jakiegoś powodu czuła, że nie
może przerwać prostych czynności, ani spojrzeć wprost na Alchemiczkę, albo
zdarzy się coś naprawdę złego, napięcie sięgnie zenitu i nie zdąży go
rozładować, albo co gorsza, sama przyczyni się do jego wybuchu. Nerwowość miała
we krwi, była to cecha pozwalająca przetrwać, ale w socjalizacji tylko
przeszkadzała; proste ruchy pozwalały na uspokojenie, opanowanie emocji,
których nie mogła wypuścić całkowicie na wolność, ale też i stłumić całkowicie.
-Po prostu wiem, że takie rozmowy najlepiej prowadzi się na spokojnie, a że
jestem tu gospodarzem, nie wyobrażam sobie, że mogłabym na powitanie obciążyć
swojego gościa moimi problemami bez jakiejkolwiek kontry, pozwalającej na
złagodzenie ich impaktu. Przepraszam, jeśli wyglądało to tak, jakbym próbowała,
pożyczę twoje wyrażenie, "zamydlić ci oczy", ale po prostu nie wiem,
jak inaczej można zacząć spotkanie po sama już nie wiem ilu miesiącach
niewidywania się, ba, bez żadnych wiadomości o tej drugiej osobie.
Nelya
wyprostowała się, z tacą z kubkami i ciastkami w rękach, i krzywym uśmiechem na
twarzy.
-Jest tyle rzeczy, które się wydarzyło, że wciąż sortuję je w myślach
na te, o których jeszcze warto mówić i myśleć, i na te, których wspominanie
skończy się tylko marnowaniem czasu na pytania co by było, gdyby... Momentami
tak mnie to zajmuje, że zapominam o tym, że jest też tu i teraz, i nie potrafię
sobie z tym poradzić. Bycie bez kontroli nad samą sobą to przerażająca rzecz i
przez to uciekam we frywolne i przyziemne rzeczy, o których mówię i które robię
automatycznie. Usiądź proszę i częstuj się.
Bez słowa wyjaśnienia do swojego
wywodu postawiła tacę na ziemi pomiędzy sobą, a Alchemiczką -jak baardzo płaski
stół- i usiadła w niewielkiej od niej odległości.
Noki przysiadła naprzeciw Nel, nieco mniej
nachmurzona. Przymknęła powieki.
– Przepraszam. Nie pomyślałam w ogóle jak
możesz się czuć. – pogładziła fretkę, drapiącą ją w kolano, po czym podała jej
kawałek ciastka. – Po prostu sama czuję się temu wszystkiemu po trochu winna.
Wzięłam tę misję Po Drugiej Stronie, bo nie mogłam wytrzymać już po tej. Sama
zerwałam tym sposobem poniekąd kontakt z tobą… Do tego wpakowałam cię w kłopoty
z moim cholernym głupkowatym braciszkiem…
- zamoczyła ciastko w herbacie – ja się po prostu boję Nel, tego co
możesz po tym wszystkim myśleć na mój temat. Chciałam się do ciebie zbliżyć.
Mieć prawdziwą przyjaciółkę. Ale… wszystko wychodziło na opak.. Najpierw te
Sukkuby… to jeden z powodów, dla których zeszłam do SR, potem Zet, a teraz… -
spojrzała na twarz Nel gdzieś na wysokości jej podbródka, jakby obawiając się
spojrzeć jej prosto w oczy – przyszłam do ciebie i… widzę cię, wybacz, ale w
nienajlepszej formie.. Po prostu czuję, że wszystko zaprzepaściłam… -
roześmiała się nie do końca szczerze – jak widzisz.. my Fomorianie nie jesteśmy
najlepsi w kontaktach społecznych… -
zielone spojrzenie utkwiła teraz w oczach Nel. Jej ton, zaś przybrał poważne
brzmienie – Pamiętam jednak dziś, coś co ci kiedyś przysięgłam. I wiedz, że nie odpuszczę tego nigdy. A patrząc na
ciebie teraz, widzę, że dzieje się coś
poważnego. Dlatego tak bardzo się denerwuję. Po prostu się boję. Chcę pomóc….
Jeśli pozwolisz sobie zaufać mi… Wiem, że po tym wszystkim… - zamknęła oczy
pokręciwszy głową, nie bardzo wiedząc czy jest sens brnąć w to dalej. Nel i tak
zrobi co będzie chciała – Zależy mi na tobie Neluś. Jesteś bliską mi
przyjaciółką. Jedyną, której naprawdę zaufałam. – spojrzała w niebo, mając
nadzieję, że ciepły wiatr szybko osuszy wilgoć, która zalęgła się pod powiekami
– nie zniosłabym gdybyś się ode mnie odwróciła.
Nelya nie
potrafiła spojrzeć na Alchemiczkę-znowu. "To się robi zbyt częste. A
my..."
-...jesteśmy zbyt do siebie podobne. -dokończyła głośno myśl,
zalęgłą w trakcie obserwacji fretki, skubiącej podane jej ciastko. -Obwiniamy
się o wszystko, co zdarzyło się wokół nas, równocześnie nie chcąc tymi
uczuciami obarczać otoczenia, a kiedy napięcie sięga zenitu, wybuchamy. To
chyba nasza najmocniejsza i zarazem najsłabsza strona charakteru, nie
sądzisz? No bo zobacz- zaczęła szybko, nie czekając na odpowiedź. - Ty
uważasz, że wpakowałaś mnie w problem z Zetem, co w ogóle jest jakąś
abstrakcją; Zetsu i ja spróbowaliśmy, stwierdziliśmy, że jednak nie do końca
do siebie pasujemy jako para, i wróciliśmy do bycia przyjaciółmi,
pozostawiając miłe wspomnienia. Nie nazwałabym tego kłopotami, raczej
osiągnięciem.
"Niewielu parom udaje się cofnąć do statusu przyjaciół,
zanim ich związek skończy się na obopólnej nienawiści."
-Ja obwiniam się
o zerwanie naszych kontaktów i rozpad gildii, choć sama nie byłabym w stanie
zniszczyć tak silnych więzi. Zresztą wygląda na to, że nawet ten zastój nie
był w stanie zerwać ich kompletnie- dowód siedzi przede mną, z moją fretką
żującą jego strój Alchemika w poszukiwaniu następnego ciastka. Chura, sio!
Czarna fretka, w odpowiedzi na swoją właścicielkę i jej nieudolne próby
wypędzenia, wspięła się na podołek rudowłosej i zwinęła w kłębek. Jej czarne
oczka wyraźnie mówiły: "Spróbuj mnie dopaść teraz." Nelya
westchnęła.
-Nie wahaj się zrzucić jej, kiedy będziesz tego potrzebować,
Chura nie gryzie nikogo prócz mnie, tak długo jak jesteśmy poza dungeonem.
Wracając do tematu: ty obwiniasz siebie o zerwanie naszych kontaktów, ja
obwiniam siebie; co do sprawy z Sukkubami-to też w pewien sposób sama sobie
zgotowałam, pchając nos, gdzie nie trzeba; chociaż wcale tego nie żałuję.-
stwierdziła z przekonaniem znad kubka z herbatą. -gdybym tego nie zrobiła nie
sądzę, byś otworzyła się na mnie tak, jak to zrobiłaś przed chwilą. Ty też
jesteś drogą mi przyjaciółką, ale nie mogę niestety zaprzeczyć stwierdzeniu,
że, jako Fomorianie nie macie umiejętności do socjalizacji. To między innymi
dlatego mam taki problem z tymi Sukkuba...
Nelya urwała, uświadamiając sobie,
że właśnie zdradziła powód swojego wyglądu. "Wygląda na to, że zaufałam
ci, zanim sama to zauważyłam. Cóż, karty są na stole, Noki. Do ciebie należy
następny ruch."
Noki nie
potrafiła przestać patrzeć na Nel, gdy ta mówiła. Mimowolnie głaskała fretkę
podsuwając jej co i rusz jakiś smakołyk, jakby zapominając kompletnie, że ona
się tam znajduje. Kiwała tylko głową potakując słowom dziewczyny.
- Strach
nas paraliżuje Nel, ale ja chcę to zmienić. Nie chcę więcej uciekać do Shadow
Realmu. Choć spokój tego miejsca pozwala mi się skupić i przestać myśleć. Tam
zapominam, że jestem Fomorem, że… - położyła dłoń na łebku fretki,
spoglądając na nią z nikłym uśmiechem - … tam nie czuję duszności Mrocznego
Rycerza – przypomniała sobie pierwszą reakcję Nel, na tę wieść, słowa Zeta
uderzyły znów „Jestem Paladynem Noki, Świętym Rycerzem, zawsze będę
wypełniał polecenia mojej Bogini. Wypełnię każdą posługę, Nokiś...”
Alchemiczka zacisnęła powieki, wtulając palce głębiej w ciemne futerko
zwierzątka, po chwili odzyskała spokój. Odetchnęła głębiej, znów z nadzieja
patrząc na dziewczynę. Gdy jednak tej wyrwało się to, co tak bardzo chciała
ukryć, spojrzenie Noki jakby ścięło lodem. Zacisnęła palce na kolanach,
zagryzając zęby/
- Więc jednak… Nie odpuściły ci, a ja zostawiłam cię z tym samą… -
warknęła, położyła fretkę obok na trawie – dlaczego tak bardzo nie chcesz ich
do mnie dopuścić, Nelyo? One cię zniszczą.. prędzej czy później dobiorą się
do ciebie. Nie uciekniesz im… są jak pasożyt.. wyssą z ciebie wszystkie soki,
porzucając truchło… Wiem o czym mówię Nel, bo miałam być jedną z nich, moje
życie jednak potoczyło się inaczej. Zginiesz,
a one i tak osiągną swój cel. – jej spojrzenie stwardniało – to nie
jest twoja walka Nelyo, nie ty powinnaś być jej ofiarą. – Wstała poprawiając mundur Ekspedycji –
gdzie są teraz? W Rabbie? – jej wzrok nieco złagodniał – zakończę to… Nie
pozwolę by nękały cię dalej… w końcu to ci obiecałam, prawda? Przysięgnij mi tylko proszę jedną rzecz… jak spotkasz kiedyś Zetsu… - jej głos nieco się załamał, jednak
starała się to ukryć – jak go spotkasz.. powiedz mu, że bardzo go kocham… Że
jest najwspanialszym bratem na świecie…
Mimo wszystkiego, co się wydarzyło… dobrze? Powiesz mu to? Przeproś
go, że znów wpakowałam się w kłopoty… bo ja mogę nie mieć już okazji… Obiecasz mi to Nel? – Patrzyła na dziewczynę z nadzieją – proszę…
Nelya
zawahała się; chciała zaoferować bardzo ryzykowny układ. -Jeśli też chcesz
walczyć, będziesz musiała mnie...nie, nie mnie; nas ze sobą wziąć.
Noki zamrugała kilka razy, nie bardzo wiedząc jak w
tej sytuacji się zachować. Stanowczość Nelyi zaskoczyła ją. Przez dłuższą
chwilę mierzyła ją wzrokiem, nie mówiąc nic. W końcu skapitulowała
- Nie wiem ile ich może być Nel. Nie wiem czy
zdajesz sobie sprawę, w co się pakujesz… ale nie mogę cię powstrzymać, nawet
jeślibym chciała… - Spojrzała na zwierzaki. Nie dałaby rady sfrozenować ich
wszystkich, poza tym Nelya nigdy by jej tego nie wybaczyła. Przeniosła znów
wzrok na Nel. - Przygotuj się, trzeba
zająć się tym jak najszybciej. Będę czekać o świcie w hallu Rabbie dungeonu.
Za dnia mana słabiej krąży, ciężej ją pozyskać, a na niej głównie bazują.
Poza tym muszę jeszcze coś załatwić… -
zasalutowała jej z wymuszonym uśmiechem, wychodząc.
***
Biegła przez drogi i pola ile tylko miała sił.
Modliła się, żeby Zet był w domu. Wiedziała jednak, że Łucznik nie bardzo
lubi w nim przebywać. „Sama nie zapewnię należytej ochrony Nel.. potrzebuję
supporta” – myślała gorączkowo, a brat był jedyną osobą, która przychodziła
jej na myśl. Dotarła do jego domu, pukając, a właściwie waląc w drzwi. Ale
nikt nie odpowiadał. Podeszła do okna, osłaniając ręką oczy i zajrzała do
wnętrza, ale… nikogo w środku nie było. Sięgnęła po swój zapasowy klucz i
weszła do środka. Poczekała chwilę, jednak nic nie wskazywało na to, że Zet
miałby wrócić. Westchnęła sięgając po jakąś kartkę i zaczęła pisać:
„
Twoja Noki”
Przeczytała list jeszcze kilka razy, zostawiając go
w najbardziej widocznym miejscu na stole. Po czym wyszła ruszając do Tailteann
by uzupełnić zapasy.
"Prawy, lewy, przyciągnij, kolano...powrót do pozycji, wykop,
prawy, lewy..."
-Szefie? Co ty tutaj robisz?- Rinnevie wyjrzała zza brązowego pnia
drzewa, starannie omijając grzyb, wyrastający praktycznie pod jej nogami.
Nelya nie zwracała nie najmniejszej uwagi, co samo w sobie było niepokojące.
To, że manekin treningowy przed czarnowłosą wciąż drżał po serii uderzeń,
które to sprawiły że część jego słomy leżała obecnie wokół niego, było chyba
nawet bardziej niepokojące. Rinnevie spojrzała na swoją pracodawczynię i
odkryła, że czarnowłosa w prawej ręce trzyma kulę ognia a w lewej powoli
powiększający się lodowy odłamek. Pokojówka miała na tyle rozsądku, by
schować się za pień drzewa, gdy dziewczyna zaczęła zbliżać do siebie dwa
przeciwne żywioły. Rozległ się trzask, a chwilę później pień owionęła kolejno
gorąca i zimna fala energii. Rinnevie zaryzykowała wyjrzenie zza swojej
osłony.
-Ćwiczę.- odpowiedziała lekko oszroniona postać, przesuwając ręką po
materiale ubrania początkującego, który zaczął parować pod dotykiem widocznie
gorącej ręki. -zbroję już wyczyściłam i odświeżyłam, naprawiłam materiałowe i
skórzane elementy, i dopasowałam buty. Shyllienki lśnią od skompresowanej
many i dodatkowego odświeżania Ederna, poletka herbów są ogołocone, potki
dojrzewają w kadzi, a buteleczki suszą się i przy okazji wyprażają przy
ognisku. Nirwana, Nirwanai, Mizu, Camelie i Yamicha są najedzone, ich pióra i
sierść wyczyszczona, tam, gdzie było to potrzebne, ich siodła są
przygotowane. Zwierzaki śpią po kolacji.
-Wiem o tym. Dlatego zastanawiam się, dlaczego ty jeszcze nie leżysz
i nie śpisz jak grizzly w Physis.- pokojówka wyszła z ukrycia, gdy
czarnowłosa dziewczyna zaczęła swoją wyliczankę i teraz oparła jej rękę na
ramieniu, uniemożliwiając jej wyprowadzenie nowej serii ciosów przy pomocy
prostych, treningowych knuckle'i. Nelya westchnęła, opuszczając rękę.
-Czy to nie oczywiste?
-Chodzi o Sukkuby?- pokojówka bardziej oznajmiła niż zapytała, stając
przed swoim szefem i zaglądając jej w twarz. Nelya kiwnęła głową, nie
próbując ukryć zmęczenia i frustracji.-Nie chcę uciekać przed nimi przez całe
życie, ale...-westchnęła ciężko, nie oponując, gdy pokojówka podała jej
kawałek chleba z serem, usadziwszy ją na ziemi.-boję się, że za mocno
naparłam na czuły punkt Noki-san i że spowoduje to znaczne ochłodzenie się
naszej przyjaźni, a tego nie chcę za żadne skarby, i nie chodzi tu o to, że
jest moją przełożoną w gildii.- uśmiechnęła się na wspomnienie reaktywowanej
społeczności i bladego widma roześmianej twarzy, okolonej zielonymi włosami,
gdy podpisywała swój glejt.- Fianna jest bardzo równouprawniająca, i chwilami
mam wrażenie, że wyższe pozycje dają więcej obowiązków niż profitów. - Nelya
ugryzła kawałek swojej kolacji, przeżuła szybko, i kontynuowała przerwany
wątek, zbyt zaabsorbowana tym, by zauważyć uważne spojrzenie pokojówki:
- No i jest jeszcze jej reakcja. Była tak gwałtowna, niemal nie na
miejscu. Wiem, jakie ryzyko niesie ze sobą zabawa w kotka i myszkę z
Sukkubami, zwłaszcza, jeśli to ja jestem myszą. Ale to... To był strach. Nie
wiem co go wywołało, Noki wie, że jestem Milletianką i w ostateczności nawet
Sukkuby nie mogą mnie zabić...
-Może nie zabić, ale zniszczyć już tak.- wtrąciła cicho Rinnevie-
mogą cie okaleczyć, zniszczyć twój charakter...zrazić cię do Alchemiczki i
Fomorów.
-To znaczy bardziej...
-Mogą cię doprowadzić do stanu, w którym tak samo potraktujesz Churę
i Black spidera, Alchemiczkę i zwykłego Sukkuba, Łucznika i doppelgangera...
-...Wiem co chcesz powiedzieć- powiedziała po namyśle Nelya, kończąc
posiłek, zręcznie pomijając kwestię prawdziwego pochodzenia Łucznika. -Może
to też jest powód, w końcu nam obu zależy na przyjaźni, a trochę głupio ufać
komuś, kto próbuje wbić ci sztylet w gardło. Myślę, że Noki wydaje się że
próbujemy ugryźć więcej, niż jesteśmy w stanie połknąć. Gdybyśmy były dla
siebie obce, pewnie byłaby to prawda, ale my martwimy się o siebie nawzajem.
Szkoda tylko, że Noki nie uważa, iż jej strach o mnie jest tak silny, jak mój
strach o nią.
-Czasem wasze podobieństwo sugeruje wspólne korzenie, szefie.-
zgodziła się pogodnie Rin, wciąż obserwując swoją panią. Dziewczyna ziewnęła,
przeciągnęła się i zrobiła ruch, jakby chciała wstać z miejsca, w którym
usadziła ją pokojówka.
-Wracam do treningu, dzięki za...huh?- Rinnevie złapała przewracającą
się dziewczynę. Błękit spojrzał w zamglony błękit.
-Rin, co było w...?- Nelya nie skończyła pytania, przerwało je
kolejne ziewnięcie. Rinnevie poprawiła swój chwyt, i Nelya dopiero teraz,
resztkami świadomości, usłyszała w pobliżu szelest ogromnych skrzydeł.
-Tylko nowa Potka na bazie Świętej Wody, szefie. Słyszałam, że pomaga
na sen.- powiedziała niewinnie pokojówka do śpiącej postaci, przy której
przyklęknął srebrzysty pegaz.- Jeśli komuś ma się przydać, to będziesz ty.
|
Yay będę miał okazję oczyścić plagę z Rabbie >:D
OdpowiedzUsuńBędziesz mógł, będziesz...tylko może najpierw mi z Noki odpowiedzcie na RP^^
Usuńale ale ale..ja odpowiedziałam D:
Usuń