Czyli w którym Nelya domyśliła się, że ustawianie sobie deadline'u na dzień wyjazdu na Erasmusa nie do końca zadziałało, i czas opublikować chociaż to co ma, bo zamiast pół roku (!) ci, co chcą ją czytać, czekają już prawie rok (!!!!)
Nelya przysięgła sobie, że nigdy więcej nie kupi różanej korony od sióstr z Emain Machy.
Gdy tylko atak ustąpił, ciało Nelyi popadło w głębokie omdlenie, z którego zaczęła się wybudzać kilka godzin później, w otoczeniu lekarzy i pokojówek, leżąc w łóżku Melyi. Już wtedy deikatny zapach róż dochodził z kąta jej pokoju, w którym postawiono bukiet jasnoróżowych róż, mających być jej wręczonymi pod koniec balu.
Kiedy godzinę później po zamku rozeszła się wieść, że Melya się obudziła i, choć słaba, pragnie przeprosić wszystkich zebranych na jej cześć za zniszczenie im zabawy- mądry, taktyczny ruch wykonany z intencji barona- apartamenty baronessy zalały bukiety i wieńce z najdroższych kwiatów-które, w tym okresie dla odmiany, okazały się być mocno pachnącymi różami.
W tej chwili bukiety i wieńce znajdowały się dosłownie wszędzie, a pokojówki co i rusz przestawiały i dostawiały kolejne wazy i naczynia na nowe kwiaty. Lekarze kręcili głowami, ale jako że dziewczynce widocznie nie przeszkadzał zbyt intensywny zapach, odwołali się tylko do pozostawienia otwartych okien. Szczęśliwym trafem, pogoda była ciepła i słoneczna, z delikatnym wiatrem, i dziewczynka mogła swobodnie odpoczywać w łóżku, mając zaciągnięte kurtyny, wydymające się przy delikatnym wietrze (który równocześnie stanowił jej ocalenie w momencie gdy różane szaleństwo osiągnęło apogeum).
Pierwszym poleceniem Nelyi, jakie wydała po ocknięciu się i dowiedzeniu się o różanym sztormie, było oddelegowanie jednej pokojówki do zbierania biletów i kartek z życzeniami i układaniu ich w kolejności przybycia. Drugim, co zrobiła, było zapytanie o barona du Lhallae.
-Rozmawiają z panem Aodhanem. Wygląda na to, że coś niepokojącego zaszło na balu, na co słabe zdrowie panienki zareagowało znacznie gwałtowniej niż ktokolwiek się spodziewał.- odpowiedziano jej z sympatią. Melya i Nelya utrzymywały uprzejmy zakłopotany uśmiech do momentu, w którym rozmówca nie odwrócił się do dziewczynki plecami, kiedy uśmiech zastępował grymas. Tak minęło kilka godzin, i apogeum pielęgniarek, lekarzy i pokojówek przesunął sie do pokojów służby, pozostawiając baronessę sam na sam z nową srebrnowłosą pokojówką, która w szybkim czasie stała się ulubioną szlahcianki. Która w tym momencie głośno jęczała:
-Rin, ja się chyba tymi różami pokroję. Nie mam nic do opiekuńczości w stosunku do dziecka, ale to jest jakaś przesada, oni zamiast ułatwiać, utrudniają absolutnie wszystko! Słyszałaś, co doradzali ci wszyscy lekarze? Musiałabym nie spać, żeby wypełniać te wszystkie zalecenia, do tego połowa z nich sama się wykluczała!
-To dosyć typowe w gronie medycznym, słyszałam od jednej poszukiwaczki przygód z lagami.- odparła dyplomatycznie Rin, i Nelya parsknęła. Wiedziała że Rin słyszała o tym od poszukiwaczki przygód. Nelya byłą tą poszukiwaczką przygód, i wypowiadała się na ten temat w o wiele mniej dyplomatyczny i zwięzły sposób, niż zrobiła to Rin.
-A odkładając to na bok, czego się dowiedziałaś na balu?
-Kto powiedział,że się czegoś dowiedziałam?- zapytała podejrzliwie dziesięciolatka- jeśli jej mózg znów grał z nią w szachy i jako dziesieciolatka wypaplała komuś swoje obserwacje...
-Spytałaś o barona i pana Aodhana na jednym oddechu. Gdybyś nie miała nic do powiedzenia, pytałabyś tylko o barona, starając sie zachować rolę wnuczki- spokojnie odparła pokojówka, z cichym łupnięciem przesuwając ostatnią wazę z kwiatami, aby stworzyć wąską ścieżkę od łóżka do sofy, jak zauważyła Nelya- zmiana pozycji dobrze ci zrobi panienko, a ja sprawdzę stan pościeli.
-Znowu wracasz do oficjalnej tonacji.- mruknęła Nelya, ale nie zaprotestowała; pokojówka powiedziała to wyjątkowo głośno, więc może Rin miała jakieś podejrzenia odnośnie części jej pokoju i uszu...
Po krótkim spacerze -o wiele za krótkim, na gust szybko regenerującej się Nelyi- Rin zużyła zaskakująco dużo czasu na zawinięcie jej w koce, tworząc bardzo skuteczny kokon unieruchamiający.
-Naprawdę mi aż tak nie ufasz?- zapytała zrezygnowanym tonem dziesięciolatka. Rinnevie wzruszyła ramionami.
-Mam doświadczenie w opiece nad dziećmi.
-Owszem. Nade mną.
-No właśnie.
Nelya zrezygnowała z dyskusji.
-Odnośnie twojego pytania - powiedziała, szukając wygodnej pozycji, podczas gdy Rin narzucała na nią kolejną warstwę. - Najprawdopodobniej to nasz stary dobry wróg...okej, może nie tak stary, choć nie mam pojęcia jak starzeją się Inkubusy.
Rin upuściła końcówkę koca, co Nelya natychmiast wykorzystała na rozluźnienie kaftanu bezpieczeństwa-erm, koców.
-Znowu Senne Demony?!- wykrztusiła pokojówka, nie tracąc jednak czasu na „poprawienie” nakrycia dziewczynki. Nelya skrzywiłą się.
-Obecnie wiem tylko o jednym, ale sądząc z wielkości rodu Suelle i kręcących sie wokół nich pomniejszych paniczków, na pewno wziął ze sobą świtę- w końcu musi się prezentować zgodnie ze swoim tytułem.
-Tytu...Ale demony nie...To Król?!- Rin nieświadomie podniosła głos i ścisnęła koc. Nelya skrzywiła się.
-Nie tak ciasno, to raz, nie tak głośno, to dwa, Rin.
-Przepraszam- koce poluzowały swoje pęta-nieznacznie. Rin ponownie zniżyła głos. -więc?
-Carmo Ira. To jego przybrane imię. Gra biednego przyjaciela rodziny Suelle, który opiekuje się swoim bogatym, ale durnym i porywczym „przyjacielem”. Nie wierzę, że nasza teoria była tą prawdziwą...
-Kiedy chcesz go wydać?
-Kiedy będę miała pomysł jak nakierować Aodhana na jego prawdziwą tożsamość.- kiedy Rin spojrzała na nią, nie rozumiejąc, Nelya poprawiła się. -Bez wydawania mojej znajomości Sennych Demonów z pierwszej ręki, i możliwego ryzykowania przykrywki Noki i Kristell. Oh, no i muszę zgromadzić jakieś dowody dla alchemików, oni nie wyczuwają mroku jak Paladyni. No, Paladyni, kiedy im się powie, czego szukać i gdzie. Tak, żeby myśleli, że to oni na to wpadli. Jezu, manipulowanie ludźmi jest skomplikowane.
Nelya skrzywiła się. Kiedy się obudziła, jej jedynym pragnieniem było przyspieszyć zdemaskowanie króla Inkubusów, ale w miarę, jak kolejne części jej mózgu decydowały sie na dołączenie do dyskusji, jej przekonanie o zaakceptowaniu jej zeznania bez najmniejszych wątpliwości zmalało.
-Pozwól, że podsumuję to co przed chwilą powiedziałaś.- Rin odwróciła się od opatulonej dziesięciolatki i zaczęła poprawiać pościel na łóżku, jej ton podejrzanie opanowany. - Wiesz, kto jest infiltratorem, pod jaką postacią się prezentuje, kim manipuluje by uzyskać odpowiednie alibi, i tak naprawdę już dzisiaj mogłabyś doprowadzić pod jego komnaty Aodhana i tego drugiego, z Królewskich. Twoim przeciwnikiem jest jeden z najsilniejszych demonów, porównywalny do generałów starej armii Fomorów, będący w stanie rozbroić oddział doborowych Alchemików, i splamić Mrokiem najsilniejszych Paladynów, ale to nie konfrontacja stanowi problem, a doprowadzenie do niej. Naprawdę, szefie?- pokojówka spojrzała z niedowierzaniem na swoją pracodawczynię.
Nelya westchnęła ciężko.
-Kiedy tak to ujmujesz, brzmi to głupio, ale musisz spojrzeć na pełen obraz. Skąd ja, do licha, mogę wiedzieć o sile Inkubusa, a co dopiero jego uroku? Jestem tylko chorą Milletianką wciągniętą w to ponieważ oznaki jej choroby pokrywają się z oznakami choroby Melyi, które z kolei rozprzestrzeniły się przez plotki. Jeśli teraz zacznę na prawo i lewo informować o obecnej sytuacji w domenie Demonów Snu, będzie to co najmniej podejrzane, nie sądzisz? Jeśli zapytają, skąd ja to wiem, co im odpowiem? „Och, zdarzyło mi się skopać-dosłownie- królową Sukkubów i spotkać jej partnera, a wyszłam z tego żywa tylko dzięki pomocy żywego eksperymentu szalonego alchemika i jego przybranej siostry, która przypadkiem jest również zbuntowanym Sukkubusem, z kompleksem Mrocznego Rycerza i rangą Królewskich”? Nie sądzę, żeby uznano to za poczytalną odpowiedź.- Nelya zmieniłą nieco pozycję. -Ale to nie byłoby najgorsze- Gdyby uznali to za prawdę, to dopiero byłby koszmar. Wyobrażasz sobie jakie problemy...nie, tego już nie można byłoby nazwać problemami, Rinnevie. To zniszczyłoby nie tylko Noki i Zeta, ale też ludzi wokół nich, odpowiedzialnych za nich, i tę iluzję normalnego życia, na którą tak ciężko pracowali. Muszę znaleźć sposób, żeby przekonać Aodhana i pokierować go na właściwy trop bez wywnętrzniania tego wszystkiego...
-Ok, zostawmy to na chwilę, zrozumiałam.- Rinnevie odkryła jeden róg kołdry i zostawiła go w ten sposób, po czym podeszła z powrotem do kanapki. Nelya pomogła jej odwinąć kokon koca i dobrowolnie przeszła z powrotem do łóżka.
„To tyle z mojego myślenia w czasie ruchu.”
Rin wtrąciła się w jej-niezbyt radosne- myśli:
-Skoro już przy tym jesteśmy: sama przed chwilą powiedziałaś, że przeżyłaś Rabbie tylko dzięki pannie Noki i panu Zetsowi...
-Skąd ci się nagle wzięły te tytuły?
-Staram się nie wypaść z roli, szefie. No więc, dzięki ich wsparciu, a nawet z nim pozostało ci kilka dość widocznych pamiątek- jasnoniebieskie oczy rzuciły krzywe spojrzenie na jej ręce i Nelya odruchowo naciągnęła rękawy mocniej, zakrywając nadgarstki.- Biorąc pod uwagę doświadczenie pana Zeta i trening oraz, ekhem, poboczne zdolności panny Noki, oraz to, że naprawdę wzięliście królową z zaskoczenia, i to, że Król nie traktował was na poważnie, jak zamierzasz rozwiązać sprawę, kiedy już do konfrontacji dojdzie?
-...Będę liczyć na ostatnie dwa po raz drugi.- niechętnie przyznała Nelya. - Z osobistego zaangażowania Króla Sukkubów mogę wyciągnąć dwa skrajne wnioski. Albo bierze on tę misję -której znaczenie wciąż tylko podejrzewam, tak przy okazji- zbyt poważnie, by powierzyć ja komuś innemu, albo lekceważy ludzi wystarczająco, by potraktować swoje uczestnictwo jako wakacje w otoczeniu niechronionych umysłów pełnych soczystych snów.
-Liczysz, oczywiście na opcję numer dwa.- Nelya potaknęła, i pokojówka kontynuowała- Co, jeśli to jednak opcja numer jeden?
-…Będę się modlić?- zasugerowała Nelya po chwili skrępowanego milczenia, i Rin usiadła na łóżku, waląc głową o jeden z czterech filarów podpierających baldachim.
-Pozwól, że się powtórzę - naprawdę, szefie?
-Właściwie to zamierzam się modlić nawet przed rozstrzygnięciem- możliwie o rozwiązanie numer dwa.
-Ty tak na poważnie, co nie.- Rinnevie już nawet nie pytała.
-A co mam ci powiedzieć? Że wkopałam się tak głęboko, że tym razem mogę się nie wygrzebać? Wiesz już to przecież, Rin; weszłaś w to ze mną.
-I zamierzam jakoś z tego wyjść, szefie.- potwierdziła Rinnevie. –Najlepiej razem z tobą. Życie w zamku jest przyjemne itakdalej, ale chyba tęsknię za życiem pokojówki poszukiwacza przygód.
-Cóż, to coś czego na pewno nie spodziewałam się od ciebie kiedykolwiek usłyszeć.- stwierdziła Nelya, przyjemne zaskoczenie nieco rozluźniające węzeł w jaki splotły się jej wnętrzności odkąd uświadomiła sobie, przeciwko komu będzie walczyć. Uśmiech pokojówki pogłębił rozluźnienie i Nelya wzieła głęboki oddech.
-Dobrze, krok po kroku, Rin. Daj mi znać jak tylko Aodhan i baron du Lhallae skończą swoje obrady, ja spróbuję przygotować jakiś wywód nakierowywujący.
-Rozkaz, szefie. – Rin zasalutowała, przed wstaniem. –Co zrobić z tym morzem róż?
Nelya skrzywiła się.
-Wystaw na taras, jak możesz. I daj znać głównej nadzorczyni, że wcale mi nie przeszkadza, gdy inne pokojówki biorą po dwa, trzy lub dziesięć kwiatów do własnych pokoi i domów.
-Praktyczne rozwiązanie. –przyznała Rin. Jeśli pokojówki otrzymają błogosławieństwo dziedziczki, liczba „tajemniczo” znikających kwiatów wzrośnie znacząco, zwalniając skutecznie przestrzeń...
*.* NELUŚ!!!! Ty żyjesz!!!!!!!!! jak miło Cię przeczytać! Kiedy część dalsza? :D Bo ja juz sie niecierpliwię.
OdpowiedzUsuńI: "wyszłam z tego żywa tylko dzięki pomocy żywego eksperymentu szalonego alchemika i jego przybranej siostry, która przypadkiem jest również zbuntowanym Sukkubusem, z kompleksem Mrocznego Rycerza i rangą Królewskich" to naprawdę brzmi źle D: