Ostatnio w "Drugim życiu":
"Problem w tym, że one też nie są tam same."
Wsunęła klucz do przeznaczonego nań otworu...i zawahała się. Czy powinna otwierać te drzwi?
Gdy Nel podeszła do drzwi, dziewczyna stanęła obok niej, pomagając jej przekręcić klucz.
~
– Już zaczęłyśmy tą zabawę.. nie ma sensu teraz się wahać – szepnęła, mijając wszystkich i wchodząc do roomu. Było ciemno.. chłodno...nieprzyjemnie. Jednak po chwili świece rozjaśniły pomieszczenie. Na jego środku stała dziewczynka. Miała może z 10lat... Przepiękne fiołkowe oczy, które z obawą spojrzały na Łucznika. Nieśmiałość jednak kazała jej opuścić powieki, tak że spojrzenie okryła kotara gęstych hebanowych rzęs. Włosy gęstymi puklami w barwie lawendy opadały na jej plecy, okalając rumieniejącą powoli twarz. Sięgnęła po lirę. Jej delikatne dziecięce jeszcze paluszki, przebiegały szybko po strunach, grając smutną pieśń. Wargi dziewczynki drżały nieco, jakby było jej zimno. Pod cieniutką sukienką malowało się drobniutkie ciało. Podniosła znów spojrzenie na Zeta, uśmiechając się słodziutko.
– Podejdź do mnie Łuczniku... – jej głos otulił jego uszy, był niczym muzyka szybkiej strzały przeszywającej krystaliczne powietrze. Delikatny.. niczym jej lotki. – Brakowało mi Ciebie – grała dalej swoją muzykę, nie przestając patrzeć wprost w oczy Łucznika – Wiem, że Twoje pianino znakomicie współgrałoby z moją Lirą... – uśmiechnęła się, językiem delikatnie zwilżając dolną wargę – często słuchałam, ukryta, Twojej muzyki.. Pozwól mi, Zetsu zagrać wspólny koncert z Tobą.. – Noki patrzyła to na dziewczynkę, to na swojego brata. Była taka maleńka...taka bezbronna.. taka ciepła i słodziutka... Przymknęła na chwilę oczy . Słysząc szept tuż przy swoim uchu. Mimo, iż nikogo oprócz nich nie było w komnacie:
- Przyprowadziłaś ich tu Aontu... Pozwoliłaś im wkroczyć w te bramy – Głos zaczął się śmiać, tak, iż Alchemiczce dreszcz przebiegł po plecach – Dobrze... bardzo dobrze.... Kucharkę zabiję szybko. Ale nie będzie to przyjemna śmierć. Zbyt długo mi się opierała.. Za to ten mężczyzna.... – głos westchnął jakby oczarowany – jest bardzo interesujący...
- Zamilcz.. – Alchemiczka syknęła, starając się dostrzec osobę, do której ów głos mógł należeć.
-Oohh - to był jedyny dźwięk jaki w stanie był wydać z siebie w tej chwili. Chwycił za kołnierz i poprawił ułożenie ubrania. Zamknął oczy, wziął głęboki wdech i spojrzał na dziewczynkę.
- IIIIIIAAAAAAAAAAAAAA~! - w mgnieniu oka znalazł się przy niej skacząc i ciesząc się jak dziecko, które dostało właśnie skrzynię cukierków. Z radością na ustach oglądał małą istotkę z lirą z każdej strony. Przystanął przed nią i stwierdził:
- Hmm, musiałbym cię stąd zabrać, pianino zostawiłem w domu. - podrapał się po brodzie, pokiwał głową i chwycił dziewczynkę pod pachę. - Dzięki za run, dziewczyny. Skrzynki są wasze. - pomachał i skierował się do wyjścia.
Dziewczynka uśmiechnęła się z wdzięcznością. Długimi palcami pogładziła skórę na jego nadgarstku, bawiąc się jego palcami – będziemy grać razem Łuczniku naszą wspólną pieśń? Zawsze? Zostaniesz już ze mną, prawda? – mówiła to tak słodkim i tak czułym głosem, na jaki mógł sobie pozwolić tylko Sukkub.
- Noooo jaaaaa... Cię...zastrzelę bracie! – Noki wrzasnęła wściekła. Ale wówczas Zet z dziewczynką byli już pod bramą. Wyjście zamknęło się za nimi. Dziewczynka wprowadziła Łucznika do innego roomu, zamykając za nim drzwi. Z piskiem przyskoczyły do niego inne dziewczątka. Co jedna to ładniejsza i młodsza od drugiej. Każda z nich posiadała jakiś instrument. Fioletowo-włosa torowała im drogę poprzez wszystkie loli do środka pomieszczenia. Gdy zrobiło się luźniej mógł zobaczyć wspaniały fortepian stojący przed nim. Dziewczynka puściła jego dłoń, z perlistym śmiechem podbiegając do instrumentu. Palce jej prześliznęły się po jego ciemnej politurze, spojrzeniem pełnym namiętności zaś obdarowała Łucznika. Położyła się na pudle fortepianu. Długie włosy rozsypały się po ciemnym drewnie. Patrzyła w sklepienie roomu, podciągając zgrabne, długie nogi pod siebie. Miała naprawdę zgrabne łydki i uda, które bielą raziły oczy Łucznika, gdy nieopatrznie wysunęły się spod sukienki. Nieśmiały uśmiech błąkał się po jej twarzy, zaś ona mruczała niczym mała kotka przeciągając się powoli...
- Zagrasz dla mnie Zetsu? Zagrasz tak jak nie grałeś jeszcze dla nikogo?
***
Noki przyskoczyła do drzwi, niestety było już za późno.... Zagryzła wargi, spoglądając przed siebie. Z ciemności rysującej się przed nią wyłoniło się siedem sylwetek... Siedem kobiet zbliżyło się do naszych bohaterek swobodnym krokiem. Ta, która szła po środku, wysunęła się nieco naprzód.
- Proszę, proszę – Splotła dłonie na obfitym biuście. – Nie sądziłam, że mężczyzn można się pozbyć aż tak łatwo... wystarczy pokazać kawałek spódniczki i lecą jak psy do kości. – zaniosła się lodowatym śmiechem – Ale cieszę się, że wróciłaś, Aontu... Tobie Kucharko, dziękuję, że ją przyprowadziłaś.
Noki podeszła powoli do Nelyi, wysuwając rebisa przed siebie w geście obrony – Nie pozbyłaś się mojego brata – syknęła, nie bardzo wierząc w swoje własne słowa – Zet... wróci tu.. jak tylko rozprawi się z twoimi służkami...
- Sama nie wierzysz w to, co mówisz, dziewczyno – Sukkubka zaśmiała się, unosząc dłoń – przychodząc tutaj cała wasza trójka przypieczętowała swój los... – Z ziemi zaczęły wyrastać grube kłącza, które szybko zaczęły piąć się po ciele Nelyi, unieruchamiając ją. Pnącza sunęły po jej nogach ciasnymi węzami oplatając kostki.. z góry liany zaplątały się na jej nadgarstkach. Ostatni pęd zsunął się otulając jej szyję. Sukkubki patrzyły na to wszystko z uśmiechem, zaś ich spojrzenia błyszczały triumfem.
"Co do..." zaczęła czarnowłosa z mieszaniną zazdrości i gniewu patrząc na konfrontację Loli-Łucznik. W wyniku zapatrzenia nieopatrznie zignorowała uczucie gniecenia w piersiach do momentu, w którym usłyszała Ten głos.
"Nie ma za co mi dziękować...chyba, że..." Nelya rzuciła się do tyłu, ale było już za późno, jedyne co uzyskała, to nieznaczne napięcie się jej nowych pęt. Ostatnie sięgnęło gardła niczym...
"Obroża? No dajcie spokój, nie jestem retrieverem Flety." pomyślała wtedy, starając się rozproszyć strach, jaki nagle odczuła pod wpływem ruchów rośliny. "Nie, to się tak nie skończy...jeszcze nie..."
Wiedziała że ma mało czasu, sugerowało to stopniowe zacieśnianie się jej nowej "ozdoby". Z tego też powodu gwizd, w zamierzeniu melodyjny, w połowie stał się piskiem. Jednak to wystarczyło.
Dwa ptaki leciały w doskonałej harmonii, na tyle blisko siebie, żeby postronnemu obserwatorowi objawił się tylko płomiennorudy rudzik i jego cień. Nelya szarpnęła głową i dwa ptaki rzuciły się na pnącze przy nadgarstku i szyi, wpijając małe szpony w twardą tkankę i powstrzymując zacieśnianie się morderczego uścisku.
-Noki-san, nie martw się o nas i skup się na nich! Właśnie o to im chodzi - byś zajęła się nami, a nie swoją walką!
Torichi zdołał dziobem podważyć lianę na tyle, żeby Nelya zdołała wyrwać rękę i chwycić duszące ją zielsko. Jednak nie miała zbyt dużo czasu, zanim nie pojawi się nowa kontra, a Zetsu był wciąż pod wpływem muzyki demonów...muzyki...
"No jasne!"
-Torichi, śpiewaj! Proszę cię, najgłośniej i najlepiej jak potrafisz, po prostu śpiewaj!- jej komenda została natychmiast wykonana; zimorodek podleciał pod najwyższy punkt sklepienia i, używając go jak pudła rezonansowego, napełnił kamienną budowlę świergotem, który Nelya dopiero po chwili rozpoznała jako kompozycję własną Łucznika, zaprezentowaną jej jeszcze na Doki... Nelya sprawdziła, jaką reakcję wywołał nagły pokaz.
Alchemiczka stała nie wiedząc co robić.. pomagać Nel, biec po Zeta, czy wydrapać oczy Sukkubom? Wołanie Obserwatorki jednak wyrwało ją z konsternacji. Skinęła tylko głową.
„Mam nadzieję, że wiesz co robisz Nel” – pomyślała, zmierzając w stronę przeciwniczek... Uniosła rebisa, gdy zauważyła lecącego w jej kierunku thundera – „Zet, ty kretynie! Jak mogłeś nas tak zostawić?!” Była wściekła. „Loli są dla ciebie ważniejsze niż obietnica?”
Wspomniała czerwone zawadiackie spojrzenie brata i jego słowa: Wyjdziemy stąd wszyscy razem, nie zostawię nikogo – Uwierzyła mu. Popełniła błąd ufając tym oczom. Teraz nie dość, że znalazły się w pułapce, to jeszcze jego życiu zagraża niebezpieczeństwo.
- Parszywy cholerny EGOISTO!!!!!! – krzyknęła, wypuszczając water cannona prosto w znienawidzona królową. Ta jednak jednym zręcznym ruchem zmieniła tor lotu pocisku, posyłając go wprost w ścianę. Inna znów zacastowała thundera, celując w stronę Alchemiczki. Noki uniknęła zręcznie ładunku, jednak wpadła w pułapkę kolejnej Sukkubki, firebolt pchnął ją wprost na ścianę, tak, że straciła dech.
- Widzę, że niczego się nie nauczyłaś, żyjąc wśród ludzkiego pomiotu, Aontu – Prychnęła jedna z nich, zbliżając się do dziewczyny. Jadowity uśmiech rozświetlał jej twarz nieprzyjemnym blaskiem. Noki uniosła głowę. Złość grała w jej zielonych oczach. Uderzyła silnym wybuchem ognia – Nazywam się Nokomiis! Aontu umarła gdy JA wyszłam na powierzchnię! – Przeciwniczka nie spodziewała się takiego zagrania, nie zdążyła więc zareagować na kontrę dziewczyny. Jednak Alchemiczka nie miała powodów do radości zbyt długo, gdyż trzy z pozostałych Sukkubów przyskoczyły do niej. Każda z nich miała po dwa miecze w rękach. Dziewczyna szybko ustawiła barierę, by odgrodzić się od nich, ale ta równie szybko została zniszczona. Noki usiłowała z trudem parować cylindrami szybkie cięcia wprawionych w boju szermierek. Pozwoliła sobie na rzut oka w stronę przyjaciółki, jednak i ona zmagała się z jedną z Fomorianek, do tego mając przeciwko sobie upiorne liany, które nie miały zamiaru odpuścić. Z rozpaczą musiała uznać wyższość przeciwniczek „To nie może się tak skończyć... Obiecałam Nelyi, że skończą się jej problemy... nie mogę pozwolić jej tu zginąć.” Sparowała kolejny cios, jednak następny sięgnął celu, rozcinając rękaw jej munduru i dotkliwie raniąc przedramię – „Jest tylko jeden sposób by to zatrzymać...” – Dziewczyna nawet nie spostrzegła rany. Skupiona była tylko na tym by wyciągnąć z tego piekła Obserwatorkę.
„Nel…błagam Cię, nie wiń mnie za to co teraz zobaczysz.” Odetchnęła głęboko, przypominając sobie swoje najgorsze wspomnienia. Pozwoliła się sobie zanurzyć w odmętach rozpaczy i beznadziei. Poczuła jak zimny szlam porażki i frustracji wypełnia jej usta, wlewa się do nosa, otumania umysł. Wciągnęła głęboko powietrze. Chaos otulił jej płuca, ścisnął żołądek, jednak nie mógł dosięgnąć serca, które należało do dziewczyny kontrolującej tę destrukcyjną potęgę. Noki, a właściwie Rycerz Chaosu otworzył błyszczące szałem ślepia. Jego ciało pokrywała czarna jak żałoba zbroja. Metalowy czerep wygiął się w uśmiechu. Sukkubki jak na komendę przesunęły się kilka kroków w tył...
***
"Kiedy stąd się wydostaniemy, będę musiała upewnić się, że żadna z moich grządek nie ukrywa czegoś takiego" Zdecydowała Nelya, wykręcając ciało wzdłuż makabrycznej osi jaką utworzyły jej uwięziona ręka, noga i kontrolowane rośliny, aby uniknąć ostrza Fomora. "I lepiej nie zbliżać się do Shyllien, alb elfy oskarżą mnie o celowe niszczenie gatunku roślin mięsożernych. Cóż, nie będą w błędzie."
-Jeśli masz czas, żeby martwić się o to co zrobisz po wyjściu, może powinnaś spróbować najpierw się stąd wydostać.- kpiąco stwierdziła Sukkubka, wyciągając rękę w kierunku szyi przeciwniczki. Nelya z satysfakcją usłyszała jej syknięcie, gdy Yamatori, wbijający się w duszące ją pnącze wszystkimi ośmioma pazurami, zamknął dziób na perfekcyjnych palcach.
-Jeśli masz czas na czytanie mi w myślach, może spróbujesz mnie powstrzymać przed wydostaniem się?- odparowała nieco kulawo; powietrze wciąż dochodziło w ograniczonej ilości do jej tchawicy.
"Muszę się tego pozbyć..."
Reszta jej myśli utonęła w smole.
Śpiew zimorodka urwał się w połowie nuty, a Nelya i jej przeciwniczka jak jedna kobieta obróciły się w stronę, gdzie dotychczas stała Alchemiczka.
"Noki...niemożliwe...przecież...przecież..." Nelya czuła, jak oczy pieką ją, nie tylko od cząsteczek mroku, jakie wypełniły pokój. Postać, która szczerzyła się na miejscu Noki, nie była w niczym podobna do rudowłosej, a jednak, jednak...była nią. Nelya widziała wciąż słabe lśnienie pióra pegaza, którego użyła do stworzenia wykrywacza mroku dla Alchemiczki, a z którym ta ponoć się nie rozstawała, jednak ta iskierka w morzu smolistej czerni jej nie uspokoiła...
Nie dość, że jej przyjaciółka jeszcze raz objęła mrok-"prawdopodobnie ze względu na mnie"- to jeszcze zablokowała dwa atutowe ruchy, które Nelya chciała zachować na, o ironio, czarną godzinę.
Czarnowłosa wiedziała, że Alchemiczka nie popiera mocy Paladyna, którą jej przyjaciółka posiadła, a teraz uniemożliwiła Nelyi skorzystanie z niej, gdyż w białej zbroi imperatyw walki z ciemnością zdominowałby jej kontrolę, co mogło doprowadzić do, może i epickiej, ale tragicznej w skutkach walki Rycerza Światła i Mroku.
Jej drugi atut-wezwanie dwóch pegazów- z podobnych przyczyn zostało wykreślone; dwie potężne istoty Światła nie byłyby skłonne do walki u boku Rycerza służącego ich przeciwieństwu, nawet jeśli to samo tyczyło się...
-Yamicha!- Nelya prawie wrzasnęła, a jej Flame Nightmare wyskoczyła z ciemności, rozrzucając płomienie równie czarne, co ona sama. Pnącza niemal odepchnęły Nelyę w ucieczce przed potwornym żywiołem, a Yamatori zaskrzeczał, uwalniając z dzioba rękę Sukkuba, tylko po to, by zatopić w niej uwolnione pazury. Nelya kopnęła skrzeczącego Fomora z dala od siebie, kupując sobie kilka cennych sekund.
-Noki! MASZ z tego wyjść cało, żebym mogła dać ci porządną pogadankę o poświęceniu, chrzanić rangi! Osobiście cię zamorduję, jeśli tu zginiesz po czymś takim!
"Cóż, to z pewnością nie są najbardziej motywujące słowa świata." pomyślała ta zawsze opanowana część Nelyi.
Cała reszta przyklasnęła jej ustom i ciału, które popędziło na spotkanie podnoszącej się z ziemi Sukkubki; Yamicha zaszarżowała w stronę przeciwników Dark Knighta.
Blade spojrzenie Chaosu na chwilę spoczęło na obserwatorce. Rycerz pochylił nieco głowę, jakby dając znak dziewczynie, że rozumie i akceptuje jej słowa... Szybko jednak wzrok przeniósł na Sukkubki stojące przed nim, wciąż pozostające w zaskoczeniu i niepewności. Wolnym krokiem ruszył w ich kierunku. Te jednak wyrwały się z odrętwienia. Ciosy mieczy spadały na ciemną zbroję, ale nie były w stanie uczynić żadnej krzywdy czemuś, co składało się z samej istoty chaosu. Jedną dłonią rycerz wyrwał miecz z ręki Sukkubki, drugą chwytając ją za gardło i unosząc tak, że aż krzyknęła, gdy ślepia szaleństwa spojrzały na nią
- Za dużo strachu – Głos upiora był jednak czysty. Spoza maski szału przemawiała do nich Alchemiczka – za długo was tolerowałam.. – ciało fomorki uderzyło o ścianę ze chrzęstem, nieruchomiejąc u jej podstaw – Terazzzz nadszedł Waszz kresssss – Fala wody z cylindra sprawiła, że druga z fomorianek z nienaturalnie wygiętym kręgosłupem uderzyła w ziemię. Flamemare odsunęła się w samą porę, by uniknąć zderzenia z atakiem, ale jej rżenie pełne było niepokoju. Nelya, która wylądowałą właśnie po zakończeniu sekwencji szybkich uderzeń na ostatniej z Fomorek, odwróciła się w stronę niepokojącego dźwięku, co Królowa wykorzystała, rzucając coś w stronę czarnowłosej Milletianki; Nelya usłyszała skrzypienie sekretnych drzwi, ale nagle odkryła -boleśnie- że nie może się ruszyć. W momencie, w którym potknęła się o nowe pnącza i przewróciła, rośliny jakby w odwecie za swoich krewniaków, rzuciły się w stronę jej szyi. Nelya wiedziała, że powinna panikować, albo pracować nad swoją maną-firebolt załatwiłby sprawę- ale jedyne, co mogła zrobić to wykrztuszenie krótkiego:
-No nie znowu!
Tymczasem szaleństwo coraz bardziej opanowywało drugą dziewczynę; głos pełen był plugastwa, nawet spojrzenie stawało się mętne. Amulet powoli zaczynał blaknąć, jego światło nie było tak czyste. Black Flamemare, stworzona z równie mrocznej materii, cofnęła się w strachu przed Rycerzem. Po uporaniu się z ostatnią przeciwniczką, Rycerz zbliżył się do Nel, rozrywając liany pętające jej sylwetkę. Ostatnia z Sukkubek usiłowała jej desperacko przeszkodzić, ale i ona musiała ulec potędze szaleństwa. Dark Knight objął obserwatorkę.. jego palce przesuwały się po jej twarzy policzkach.. szyi... Zaczęły zaciskać się coraz mocniej blokując jej dostęp powietrza. Uśmiech coraz bardziej rozświetlał szaloną twarz Chaosu.
Nelya patrzyła w bezruchu podobnym do tego który trzyma w miejscu myszy tuż przed tym jak zostają połknięte przez węża, jej całe ciło porażone bliskością czystej ciemności, mroku, który przerażał nawet Yamichę. Błękitne oczy rozszerzały się w miarę, jak "pieszczotliwy" dotyk zbliżał się do jej szyi. Szóstym zmysłem Nelya wiedziała, że jeśli czegoś nie zrobi, straci Noki, swoją pierwszą przyjaciółkę, na zawsze. Mimo to nie oponowała, kiedy palce zaczęły się zacieśniać, jej błaganie przekazywane tylko w spojrzeniu błękitnych oczu.
"Noki-san, proszę...wróć...proszę..."
- NIIIEEEE!!!!! – Amulet znów zalśnił pełnią swej mocy. Zaś palce upiora odpuściły. – Terazzzz.... jedna śśśśśmierć więcccej.. pozzzwoli nam sssssię złączyć na zzzawsze Pani!!! NIE!!!! To ja cię tworzę! Ja jestem tobą! Jedna śśśśmierć – Upiór zdawał się konwersować sam ze sobą. Jednak widac było, iż słabnie. Przykląkł na ziemi, po chwili jednak przywarł do niej całym ciałem. Szaleństwo powoli zaczynało niknąć... zaś spod niego dostrzec można było zmęczoną Alchemiczkę, która starała się złapać powietrze niczym ryba wyjęta z wody.
– Musisz znaleźć Królową Nel.... i Zeta... nikt więcej Wam nie przeszkodzi. – szepnęła – to Twoja walka Nel... – zamknęła oczy wyczerpana.
A Nelya miała ochotę przytulić wyczerpaną, poranioną dziewczynę, która stoczyła już swoją walkę; chciała już wyjść, wyprowadzić rudowłosą na powierzchnię, do słońca i ptaków, gdzie ciemność nie miałaby na nią takiego wpływu...ale Alchemiczka miała rację. Nie mogły zostawić Królowej samej sobie, a tym bardziej nie mogły zostawić tu Łucznika. Nelya kiwnęła krótko głową i wezwała kolejnego zwierzaka z Wyspy Miłości.
-Kupidyn.- Retriever w czapce spojrzał pytająco na swoją właścicielkę. -możesz znaleźć przejście do ukrytego pokoju? Będzie pełen Sukkubek, i pół-Fomora innego typu, więc trop dosyć specyficzny.
Pies szczeknął krótko i, w czasie, gdy Nelya zaleczyła i pobieżnie zabandażowała obrażenia swoje i Alchemiczki, obiegł pokój z nosem przy ziemi, wkrótce zatrzymując się przy jednej ze ścian i ponownie dając głos.
-Dobra robota. Noga!- krótka komenda została wykonana prawie natychmiast.- Siad!
Nelya pogładziła złotowłose zwierzę. Patrząc w czarne ślepia, jakoś potrafiła uwierzyć, że wszystko będzie dobrze.
-Waruj. Nie daj nikomu zbliżyć się do Noki, rozumiesz? Nikomu. Wrócę najszybciej jak się da i razem wydostaniemy się z tego miejsca.
Kupidyn polizał ją po policzku i dziewczyna uśmiechnęła się, wstając z klęczek.
-Dzięki. Przyda się.
Neluś... chyba pominął Ci się kawałek... Zet nie mógł przyjść, a tu nagle już jest D:
OdpowiedzUsuńYep, pominął się i to całkiem spory...a byłam pewna, że skończyłam w odpowiednim miejscu... muszę zobaczyć, czy to limit Bloggera, czy moja skleroza...
UsuńJednak moja skleroza >.< tamten fragment szedł do poprzedniego rozdziału...
Usuń