środa, 29 kwietnia 2015

Rozdział 12: Ogień i Woda

(Notka ze współautorstwem należącym do Nokomiis. Mam nadzieję, że się spodoba!)

- Nelya!!!!!! NEL!!!!! – Alchemiczka wbiegła na HS przyjaciółki, rozglądając się uważnie – NEEEEEELYYYYAAAAA!!!!!! – Wołała ją raz i drugi, jednak dziewczyny nigdzie nie było widać. Noki nieco zaskoczona i zdezorientowana podeszła do namiotu. Był zamknięty, ale ktoś na pewno w nim był. 
– Nel? – zapytała ciszej, zastanawiając się jak zapukać do płóciennych drzwi. W końcu postanowiła usiąść przed nimi i poczekać. Dzień dziś był wyjątkowo piękny, zaś ona miała tak dobre wieści do przekazania.  Zamknęła na chwilę oczy rozkoszując się ciepłem słońca. Trawy lekko uginały się pod podmuchem leciutkiego wiatru, zaś białe obłoki szybowały leniwie po niebie.
Dwie fretki wkrótce odkryły obecność intruza...albo intruzów, biorąc pod uwagę, że jedyną uwagą jaką zaszczyciły Alchemika, było naskoczenie i zeskoczenie z niej-wprost na drzwi od namiotu. Musiały to ćwiczyć wcześniej i metodą prób i błędów odkryć, że materiał na drzwiach był najcieńszy, pozwalając im go rozedrzeć i dostać się do wnętrza. Nelya leżała na swoim posłaniu, chwytając oddech po kolejnym sukkubim ataku. Zmusiła się jednak do ruszenia, kiedy ponownie usłyszała to co obudziło ją na pierwszym miejscu-głos Alchemiczki. Kończyła właśnie zapinać roba-nie miała czasu na ubieranie czegoś bardziej skomplikowanego, poza tym materiał ładnie ukrywał zadrapania, które demony jakimś cudem naniosły na jej ramiona- i doprowadzać swoje włosy do jako takiego porządku, gdy wejście do namiotu zostało efektownie rozdarte, wpuszczając ciepłe światło-i dwie oszalałe fretki. Nelya westchnęła, nie mogła za mocno złościć się na zwierzaki, chcące jej pomóc, ale no... 
- Wy naprawdę sądzicie, że materiał do reperacji rośnie na drzewie, czy co?- wzięła oba zwierzaki na ręce i wysunęła się z namiotu. - Witaj, Noki-san. Wybacz im proszę, jeśli zrobiły coś głupiego... Miała nadzieję, że worki pod oczami pojawią jej się trochę później i Nokomiis nie będzie się martwić... 
-Słyszałam twoje podniecenie. Coś się stało? - zapytała z uśmiechem.
- Hej! Co jest gra…. – Noki krzyknęła, czując jak coś po niej przebiera malutkimi pazurkami w tę i z powrotem.  Otwarła oczy. Jedynym co dostrzegła była szczurkowata mordeczka, wpatrująca się w nią oczyma jak czarne koraliki i mokry nos, uparcie badający jej policzek. 
– Fretka… - dziewczyna zaczęła się śmiać, nie zdążyła jej nawet pogłaskać, gdy ta zniknęła pojawiając się ze swoim „cieniem” i obie wskoczyły na namiot. Noki wstała powoli. Zmrużyła oczy, dostrzegając ciemnowłosą postać, krzątającą się w jego wnętrzu.
- Nelya? – spytała zbliżając się do dziury, która kiedyś była drzwiami, jednak nie odważyła się wejść do środka. Coś było inaczej niż zwykle. Gdy dziewczyna wyszła, zdawała się alchemiczce bardzo zmęczona, jeśli nie chora. Czyżby cała sprawa z Zetsu tak się na niej odbiła? Noki przyglądała się jej dłuższą chwilę nie wiedząc co powiedzieć. Nel nie wyglądała dobrze. A nawet wyglądała źle… 
- Neluś.. – zaczęła cicho jakby bojąc się, że ta może zauważyć zaskoczenie alchemiczki – Przyszłam do ciebie jako oficer Fianny by powołać Cię na powrót pod Zielony Sztandar. Lider się przebudził. Mam nadzieję, że zechcesz nas znów zaszczycić swoją osobą. Bo czekamy na ciebie – Podała jej glejt – ale jestem też twoją przyjaciółką. I… - przygryzła wargę, zastanawiając się jak najdelikatniej powinna pytać. – Nie wyglądasz za dobrze. Coś cię trapi, prawda? – zmarszczyła brwi. – Rzadko się ostatnio widywałyśmy. Miałam sporo spraw na głowie. A teraz widzę, że obrałam niewłaściwe priorytety. – zamyśliła się – Może ja ci zrobię herbaty, a ty odpocznij, porozmawiamy… Jeszcze pamiętam, gdzie masz filiżanki – uśmiechnęła się niepewnie, nie spuszczając jednak z dziewczyny uważnego spojrzenia
Nelya była świadoma, że powinna panować nad sobą. Była świadoma, że Annaif w bardziej lub mniej bezpośredni sposób oznajmiła jej, że Fianna się odrodzi, i że ona sama, wysyłając ponowną aplikację, przyczyniła się do tego. Mimo to, słowa Alchemiczki podziałały jak prąd-w pozytywnym znaczeniu. Oczy czarnowłosej zalśniły, jej sylwetka wyprostowała się, a na twarz wypłynął uśmiech szczerej radości, gdy odbierała od rudowłosej glejt. Fretka, którą wypuściła przy tym z rąk, wylądowała jak kot i zwinnie owinęła się wokół kostki Alchemiczki, patrząc z politowaniem na swoją właścicielkę, a potem na jej gościa z pyskiem wyraźnie sugerującym: "No zróbże coś z nią." Co też Alchemiczka zrobiła w następnych słowach, i ramiona Nelyi lekko opadły, ale uśmiech nie zszedł z jej twarzy. 
-Dziękuję za troskę, Noki-san. To nie tak, że mam jakiś nowy problem, ale herbatę z tobą z pewnością przyjemnie będzie wypić, nadgonić ostatnie wydarzenia. Nie słyszałam żadnych wiadomości o ponad połowie Fianny od nie pamiętam już kiedy, ale ty i Zetsu-san milczeliście chyba najdłużej. -Nelya zrzuciła drugą fretkę na ziemię i wyprostowała się, szukając czegoś na niebie. - Nawet dobrze się składa, mam nową mieszankę smakową ale nie miałam powodu jej próbować. Wybacz brak siedzeń innych niż trawa, ale przy nich-wskazała na dwie fretki, obecnie ścigające się od jednej dziewczyny do drugiej.- i kilku innych zwierzakach to raczej niemożliwe, albo skończyłoby się na czymś więcej niż na tym, co widzisz za mną. 
"Łatanie dziur w namiocie jest uciążliwe. Łatanie połamanych krzeseł i drewnianych ścian byłoby udręką." 
-Hmm...oh! Widzę go. - oznajmiła nieco głośno, wyłapując na niebie biało-czerwony kształt, na jasnym tle bardziej przypominający szaro-bordowy. Nelya gwizdnęła i nowy pegaz obniżył lot, zanim wylądował całkowicie. -Mizushiro. To jest Nokomiis. A teraz oddaj herbatę. Noki-san, usiądź, nie jest ze mną tak źle, żebym nie mogła obsłużyć gościa. 
Pegaz spojrzał na rudowłosą-kolor jej włosów i jego piór był podobny, a Nelya wiedziała, że nowy nabytek bardzo przepada za wszystkim, co czerwone. Udało jej się wsunąć rękę do jednej z juk przy jego zbrojopodobnym wyposażeniu, i wyciągnąć małą torebkę z aromatyczną mieszanką, jej umysł przeskakujący na gość-mode nawet bardziej niż zwykle. 
"Mam herbatę, cukier był zabezpieczony, więc jeszcze powinien być, ciastka piekłam niedawno..."
Noki tylko westchnęła, słysząc potok słów jakim zalała ją dziewczyna. Wiedziała dobrze, że Nel jest skryta. Miała jednak nadzieję, że coś się kiedyś między nimi zmieni, że ciemnowłosa otworzy się nieco bardziej, wszak znała największe sekrety alchemiczki. Noki skrycie liczyła na wzajemność, jednakże czuła, że być może nigdy do tego nie dojdzie.  Zamyśliła się na chwilę, zastanawiając się czy powinna naciskać dalej czy też odpuścić. Zielone spojrzenie uparcie świdrowało Nel. Po dłuższej chwili Alchemiczka podjęła decyzję.
- Piękny pegaz. – starała się aby jej ton nie brzmiał zbyt oschle, jednak nie do końca udało się jej ukryć żal. – Mówisz, że odnalazłaś nowe smaki? To naprawdę fantastyczne. Ciekawe co nowego udało ci się połączyć. Chętnie wypró… - Dziewczyna zaplotła dłonie na piersi – Cholera Nel! – starała się nie okazywać złości, jednak jak to zawsze się działo, nie umiała ukryć prawdziwych uczuć. – mów co chcesz, ale ja nie jestem ślepa. Widzę, że coś nie jest tak. Może jeśli nie chcesz o tym mówić po prostu powiedz, że mam nie wtykać swojego nosa, ale nie mydl mi oczu fretkami. Widzę, że coś jest na rzeczy.
Nelya zatrzymała się w połowie akcji rozlewania wrzątku do dwóch kubków. Uświadomiła sobie, jak Alchemiczka musiała odebrać zmianę tematu z jej zdrowia na coś tak błahego jak herbata. 
"Ups...no i tyle z atmosfery spotkania po długim czasie. Brawo, pani Obserwator." 
Mizushiro nastroszył pióra, ale Nelya tylko machnęła na niego ręką. Pegaz cofnął się o kilka kroków, ale w dalszym ciągu obserwował uważnie przybysza, to samo robiła Thrura (a\n:Biała), podczas gdy jej bliźniaczka spięła się w sobie- żadne ze zwierząt nie lubiło napięcia, jakie nagle zapanowało na farmie. Nelya powoli, ostrożnie odstawiła dzbanek z herbatą. 
-Nie powiedziałam, że nic się nie dzieje, albo że wszystko jest w porządku, Noki-san. - zaczęła wykładać ciastka na talerz. Z jakiegoś powodu czuła, że nie może przerwać prostych czynności, ani spojrzeć wprost na Alchemiczkę, albo zdarzy się coś naprawdę złego, napięcie sięgnie zenitu i nie zdąży go rozładować, albo co gorsza, sama przyczyni się do jego wybuchu. Nerwowość miała we krwi, była to cecha pozwalająca przetrwać, ale w socjalizacji tylko przeszkadzała; proste ruchy pozwalały na uspokojenie, opanowanie emocji, których nie mogła wypuścić całkowicie na wolność, ale też i stłumić całkowicie. 
-Po prostu wiem, że takie rozmowy najlepiej prowadzi się na spokojnie, a że jestem tu gospodarzem, nie wyobrażam sobie, że mogłabym na powitanie obciążyć swojego gościa moimi problemami bez jakiejkolwiek kontry, pozwalającej na złagodzenie ich impaktu. Przepraszam, jeśli wyglądało to tak, jakbym próbowała, pożyczę twoje wyrażenie, "zamydlić ci oczy", ale po prostu nie wiem, jak inaczej można zacząć spotkanie po sama już nie wiem ilu miesiącach niewidywania się, ba, bez żadnych wiadomości o tej drugiej osobie. 
Nelya wyprostowała się, z tacą z kubkami i ciastkami w rękach, i krzywym uśmiechem na twarzy. 
-Jest tyle rzeczy, które się wydarzyło, że wciąż sortuję je w myślach na te, o których jeszcze warto mówić i myśleć, i na te, których wspominanie skończy się tylko marnowaniem czasu na pytania co by było, gdyby... Momentami tak mnie to zajmuje, że zapominam o tym, że jest też tu i teraz, i nie potrafię sobie z tym poradzić. Bycie bez kontroli nad samą sobą to przerażająca rzecz i przez to uciekam we frywolne i przyziemne rzeczy, o których mówię i które robię automatycznie. Usiądź proszę i częstuj się.
Bez słowa wyjaśnienia do swojego wywodu postawiła tacę na ziemi pomiędzy sobą, a Alchemiczką -jak baardzo płaski stół- i usiadła w niewielkiej od niej odległości.
Noki przysiadła naprzeciw Nel, nieco mniej nachmurzona. Przymknęła powieki.
 – Przepraszam. Nie pomyślałam w ogóle jak możesz się czuć. – pogładziła fretkę, drapiącą ją w kolano, po czym podała jej kawałek ciastka. – Po prostu sama czuję się temu wszystkiemu po trochu winna. Wzięłam tę misję Po Drugiej Stronie, bo nie mogłam wytrzymać już po tej. Sama zerwałam tym sposobem poniekąd kontakt z tobą… Do tego wpakowałam cię w kłopoty z moim cholernym głupkowatym braciszkiem…  - zamoczyła ciastko w herbacie – ja się po prostu boję Nel, tego co możesz po tym wszystkim myśleć na mój temat. Chciałam się do ciebie zbliżyć. Mieć prawdziwą przyjaciółkę. Ale… wszystko wychodziło na opak.. Najpierw te Sukkuby… to jeden z powodów, dla których zeszłam do SR, potem Zet, a teraz… - spojrzała na twarz Nel gdzieś na wysokości jej podbródka, jakby obawiając się spojrzeć jej prosto w oczy – przyszłam do ciebie i… widzę cię, wybacz, ale w nienajlepszej formie.. Po prostu czuję, że wszystko zaprzepaściłam… - roześmiała się nie do końca szczerze – jak widzisz.. my Fomorianie nie jesteśmy najlepsi w kontaktach społecznych…  - zielone spojrzenie utkwiła teraz w oczach Nel. Jej ton, zaś przybrał poważne brzmienie – Pamiętam jednak dziś, coś co ci kiedyś przysięgłam. I wiedz,  że nie odpuszczę tego nigdy. A patrząc na ciebie teraz, widzę, że  dzieje się coś poważnego. Dlatego tak bardzo się denerwuję. Po prostu się boję. Chcę pomóc…. Jeśli pozwolisz sobie zaufać mi… Wiem, że po tym wszystkim… - zamknęła oczy pokręciwszy głową, nie bardzo wiedząc czy jest sens brnąć w to dalej. Nel i tak zrobi co będzie chciała – Zależy mi na tobie Neluś. Jesteś bliską mi przyjaciółką. Jedyną, której naprawdę zaufałam. – spojrzała w niebo, mając nadzieję, że ciepły wiatr szybko osuszy wilgoć, która zalęgła się pod powiekami – nie zniosłabym gdybyś się ode mnie odwróciła.
Nelya nie potrafiła spojrzeć na Alchemiczkę-znowu. "To się robi zbyt częste. A my..."
 -...jesteśmy zbyt do siebie podobne. -dokończyła głośno myśl, zalęgłą w trakcie obserwacji fretki, skubiącej podane jej ciastko. -Obwiniamy się o wszystko, co zdarzyło się wokół nas, równocześnie nie chcąc tymi uczuciami obarczać otoczenia, a kiedy napięcie sięga zenitu, wybuchamy. To chyba nasza najmocniejsza i zarazem najsłabsza strona charakteru, nie sądzisz? No bo zobacz- zaczęła szybko, nie czekając na odpowiedź. - Ty uważasz, że wpakowałaś mnie w problem z Zetem, co w ogóle jest jakąś abstrakcją; Zetsu i ja spróbowaliśmy, stwierdziliśmy, że jednak nie do końca do siebie pasujemy jako para, i wróciliśmy do bycia przyjaciółmi, pozostawiając miłe wspomnienia. Nie nazwałabym tego kłopotami, raczej osiągnięciem. 
"Niewielu parom udaje się cofnąć do statusu przyjaciół, zanim ich związek skończy się na obopólnej nienawiści." 
-Ja obwiniam się o zerwanie naszych kontaktów i rozpad gildii, choć sama nie byłabym w stanie zniszczyć tak silnych więzi. Zresztą wygląda na to, że nawet ten zastój nie był w stanie zerwać ich kompletnie- dowód siedzi przede mną, z moją fretką żującą jego strój Alchemika w poszukiwaniu następnego ciastka. Chura, sio! 
 Czarna fretka, w odpowiedzi na swoją właścicielkę i jej nieudolne próby wypędzenia, wspięła się na podołek rudowłosej i zwinęła w kłębek. Jej czarne oczka wyraźnie mówiły: "Spróbuj mnie dopaść teraz." Nelya westchnęła. 
-Nie wahaj się zrzucić jej, kiedy będziesz tego potrzebować, Chura nie gryzie nikogo prócz mnie, tak długo jak jesteśmy poza dungeonem. Wracając do tematu: ty obwiniasz siebie o zerwanie naszych kontaktów, ja obwiniam siebie; co do sprawy z Sukkubami-to też w pewien sposób sama sobie zgotowałam, pchając nos, gdzie nie trzeba; chociaż wcale tego nie żałuję.- stwierdziła z przekonaniem znad kubka z herbatą. -gdybym tego nie zrobiła nie sądzę, byś otworzyła się na mnie tak, jak to zrobiłaś przed chwilą. Ty też jesteś drogą mi przyjaciółką, ale nie mogę niestety zaprzeczyć stwierdzeniu, że, jako Fomorianie nie macie umiejętności do socjalizacji. To między innymi dlatego mam taki problem z tymi Sukkuba... 
Nelya urwała, uświadamiając sobie, że właśnie zdradziła powód swojego wyglądu. "Wygląda na to, że zaufałam ci, zanim sama to zauważyłam. Cóż, karty są na stole, Noki. Do ciebie należy następny ruch."
Noki nie potrafiła przestać patrzeć na Nel, gdy ta mówiła. Mimowolnie głaskała fretkę podsuwając jej co i rusz jakiś smakołyk, jakby zapominając kompletnie, że ona się tam znajduje. Kiwała tylko głową potakując słowom dziewczyny.
- Strach nas paraliżuje Nel, ale ja chcę to zmienić. Nie chcę więcej uciekać do Shadow Realmu. Choć spokój tego miejsca pozwala mi się skupić i przestać myśleć. Tam zapominam, że jestem Fomorem, że… - położyła dłoń na łebku fretki, spoglądając na nią z nikłym uśmiechem - … tam nie czuję duszności Mrocznego Rycerza – przypomniała sobie pierwszą reakcję Nel, na tę wieść, słowa Zeta uderzyły znów „Jestem Paladynem Noki, Świętym Rycerzem, zawsze będę wypełniał polecenia mojej Bogini. Wypełnię każdą posługę, Nokiś...” Alchemiczka zacisnęła powieki, wtulając palce głębiej w ciemne futerko zwierzątka, po chwili odzyskała spokój. Odetchnęła głębiej, znów z nadzieja patrząc na dziewczynę. Gdy jednak tej wyrwało się to, co tak bardzo chciała ukryć, spojrzenie Noki jakby ścięło lodem. Zacisnęła palce na kolanach, zagryzając zęby/
- Więc jednak… Nie odpuściły ci, a ja zostawiłam cię z tym samą… - warknęła, położyła fretkę obok na trawie – dlaczego tak bardzo nie chcesz ich do mnie dopuścić, Nelyo? One cię zniszczą.. prędzej czy później dobiorą się do ciebie. Nie uciekniesz im… są jak pasożyt.. wyssą z ciebie wszystkie soki, porzucając truchło… Wiem o czym mówię Nel, bo miałam być jedną z nich, moje życie jednak potoczyło się inaczej. Zginiesz,  a one i tak osiągną swój cel. – jej spojrzenie stwardniało – to nie jest twoja walka Nelyo, nie ty powinnaś być jej ofiarą.  – Wstała poprawiając mundur Ekspedycji – gdzie są teraz? W Rabbie? – jej wzrok nieco złagodniał – zakończę to… Nie pozwolę by nękały cię dalej… w końcu to ci obiecałam, prawda? Przysięgnij  mi tylko proszę jedną rzecz…  jak spotkasz kiedyś Zetsu…  - jej głos nieco się załamał, jednak starała się to ukryć – jak go spotkasz.. powiedz mu, że bardzo go kocham… Że jest najwspanialszym bratem na świecie…  Mimo wszystkiego, co się wydarzyło… dobrze? Powiesz mu to? Przeproś go, że znów wpakowałam się w kłopoty… bo ja mogę nie mieć już okazji…  Obiecasz mi to Nel? –  Patrzyła na dziewczynę z nadzieją – proszę…
 -Nie.- Nelya sama zdziwiła się stanowczością w swoim głosie.- Nikomu nic nie przekazuję, a ty nigdzie nie idziesz, dopóki mi mnie obiecasz, że wrócisz. Nie stracę pierwszej przyjaciółki z powodu jakichś sennych demonów, nie ma mowy! To tego właśnie chcą, wiesz? Bo żeby zniszczyć, ale tak naprawdę zniszczyć człowieka, trzeba go najpierw złamać, a jeśli ma on wsparcie jest to prawie niemożliwe. Nelya wstała, żeby zrównać się z Alchemiczką, tylko kątem oka zauważając kształty zwierzaków, powoli zbliżające się w stronę dwóch dziewczyn. -Ty, ty i Fianna staliście się moim wsparciem. Dlatego właśnie- Nelya zrobiła krok wprzód.- ja nie pozwolę im robić tego co zechcą z moim wsparciem, moimi podporami. Dlatego walczę. Jeśli też chcesz to robić...
 Nelya zawahała się; chciała zaoferować bardzo ryzykowny układ. -Jeśli też chcesz walczyć, będziesz musiała mnie...nie, nie mnie; nas ze sobą wziąć.
 Noki zamrugała kilka razy, nie bardzo wiedząc jak w tej sytuacji się zachować. Stanowczość Nelyi zaskoczyła ją. Przez dłuższą chwilę mierzyła ją wzrokiem, nie mówiąc nic. W końcu skapitulowała
 - Nie wiem ile ich może być Nel. Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, w co się pakujesz… ale nie mogę cię powstrzymać, nawet jeślibym chciała… - Spojrzała na zwierzaki. Nie dałaby rady sfrozenować ich wszystkich, poza tym Nelya nigdy by jej tego nie wybaczyła. Przeniosła znów wzrok na Nel. -  Przygotuj się, trzeba zająć się tym jak najszybciej. Będę czekać o świcie w hallu Rabbie dungeonu. Za dnia mana słabiej krąży, ciężej ją pozyskać, a na niej głównie bazują. Poza tym muszę jeszcze coś załatwić…  - zasalutowała jej z wymuszonym uśmiechem, wychodząc.

***

Biegła przez drogi i pola ile tylko miała sił. Modliła się, żeby Zet był w domu. Wiedziała jednak, że Łucznik nie bardzo lubi w nim przebywać. „Sama nie zapewnię należytej ochrony Nel.. potrzebuję supporta” – myślała gorączkowo, a brat był jedyną osobą, która przychodziła jej na myśl. Dotarła do jego domu, pukając, a właściwie waląc w drzwi. Ale nikt nie odpowiadał. Podeszła do okna, osłaniając ręką oczy i zajrzała do wnętrza, ale… nikogo w środku nie było. Sięgnęła po swój zapasowy klucz i weszła do środka. Poczekała chwilę, jednak nic nie wskazywało na to, że Zet miałby wrócić. Westchnęła sięgając po jakąś kartkę i zaczęła pisać:

Zetsu  Braciszku. Jutro o świcie wyruszam do Rabbie. Moje siost Sukkuby upominają się o mnie. A ja nie chcę ryzykować, że zaszkodzą komuś poza mną. Nelya jest w ogromnym niebezpieczeństwie. Nie mogę tego tak zostawić. Nie mogę Ci za bardzo napisać, dlaczego Nel… jeśli sama nie powie Ci o tym, ale mam nadzieję, że zrozumiesz moje postępowanie. Zrozumiesz dlaczego muszę tam iść. Nel uparła się iść ze mną, a ja.. boję się, że mogę jej nie zapewnić takiej ochrony jakiej by oczekiwała. Dlatego myślałam, że Twoje wsparcie…. Nie mam czasu jednak czekać. Nie martw się o m Nie przejmuj się niczym. Będzie dobrze”  - tu ręka zaczęła jej nieco drżeć a litery stawały się bardziej koślawe. Mimo, że zapewniała brata, że wszystko będzie w porządku, czuła, że w tym momencie właśnie najbardziej go okłamuje – „Wejdziemy na monetę. Jedną. Jeśli byś chciał  zdążył. Obawiam się, że Sukkubów będzie co najmniej kilka, w tym ich Królowa. Błagam Cię Zet… Nie oszczędzaj konia. Ocal Nelyę. Tylko Ty będziesz w stanie to zrobić, bo ja nikt więcej. Nie daruję sobie jeśli z mojego powodu coś jej się stanie. I pamiętaj. Jesteś najwspanialszym bratem na świecie. Cieszę się, że mogłam mogę być Twoją siostrą.

Twoja Noki

Przeczytała list jeszcze kilka razy, zostawiając go w najbardziej widocznym miejscu na stole. Po czym wyszła ruszając do Tailteann by uzupełnić zapasy.
                                                            
***

"Prawy, lewy, przyciągnij, kolano...powrót do pozycji, wykop, prawy, lewy..."
-Szefie? Co ty tutaj robisz?- Rinnevie wyjrzała zza brązowego pnia drzewa, starannie omijając grzyb, wyrastający praktycznie pod jej nogami. Nelya nie zwracała nie najmniejszej uwagi, co samo w sobie było niepokojące. To, że manekin treningowy przed czarnowłosą wciąż drżał po serii uderzeń, które to sprawiły że część jego słomy leżała obecnie wokół niego, było chyba nawet bardziej niepokojące. Rinnevie spojrzała na swoją pracodawczynię i odkryła, że czarnowłosa w prawej ręce trzyma kulę ognia a w lewej powoli powiększający się lodowy odłamek. Pokojówka miała na tyle rozsądku, by schować się za pień drzewa, gdy dziewczyna zaczęła zbliżać do siebie dwa przeciwne żywioły. Rozległ się trzask, a chwilę później pień owionęła kolejno gorąca i zimna fala energii. Rinnevie zaryzykowała wyjrzenie zza swojej osłony.
-Ćwiczę.- odpowiedziała lekko oszroniona postać, przesuwając ręką po materiale ubrania początkującego, który zaczął parować pod dotykiem widocznie gorącej ręki. -zbroję już wyczyściłam i odświeżyłam, naprawiłam materiałowe i skórzane elementy, i dopasowałam buty. Shyllienki lśnią od skompresowanej many i dodatkowego odświeżania Ederna, poletka herbów są ogołocone, potki dojrzewają w kadzi, a buteleczki suszą się i przy okazji wyprażają przy ognisku. Nirwana, Nirwanai, Mizu, Camelie i Yamicha są najedzone, ich pióra i sierść wyczyszczona, tam, gdzie było to potrzebne, ich siodła są przygotowane. Zwierzaki śpią po kolacji.
-Wiem o tym. Dlatego zastanawiam się, dlaczego ty jeszcze nie leżysz i nie śpisz jak grizzly w Physis.- pokojówka wyszła z ukrycia, gdy czarnowłosa dziewczyna zaczęła swoją wyliczankę i teraz oparła jej rękę na ramieniu, uniemożliwiając jej wyprowadzenie nowej serii ciosów przy pomocy prostych, treningowych knuckle'i. Nelya westchnęła, opuszczając rękę.
-Czy to nie oczywiste?
-Chodzi o Sukkuby?- pokojówka bardziej oznajmiła niż zapytała, stając przed swoim szefem i zaglądając jej w twarz. Nelya kiwnęła głową, nie próbując ukryć zmęczenia i frustracji.-Nie chcę uciekać przed nimi przez całe życie, ale...-westchnęła ciężko, nie oponując, gdy pokojówka podała jej kawałek chleba z serem, usadziwszy ją na ziemi.-boję się, że za mocno naparłam na czuły punkt Noki-san i że spowoduje to znaczne ochłodzenie się naszej przyjaźni, a tego nie chcę za żadne skarby, i nie chodzi tu o to, że jest moją przełożoną w gildii.- uśmiechnęła się na wspomnienie reaktywowanej społeczności i bladego widma roześmianej twarzy, okolonej zielonymi włosami, gdy podpisywała swój glejt.- Fianna jest bardzo równouprawniająca, i chwilami mam wrażenie, że wyższe pozycje dają więcej obowiązków niż profitów. - Nelya ugryzła kawałek swojej kolacji, przeżuła szybko, i kontynuowała przerwany wątek, zbyt zaabsorbowana tym, by zauważyć uważne spojrzenie pokojówki:
- No i jest jeszcze jej reakcja. Była tak gwałtowna, niemal nie na miejscu. Wiem, jakie ryzyko niesie ze sobą zabawa w kotka i myszkę z Sukkubami, zwłaszcza, jeśli to ja jestem myszą. Ale to... To był strach. Nie wiem co go wywołało, Noki wie, że jestem Milletianką i w ostateczności nawet Sukkuby nie mogą mnie zabić...
-Może nie zabić, ale zniszczyć już tak.- wtrąciła cicho Rinnevie- mogą cie okaleczyć, zniszczyć twój charakter...zrazić cię do Alchemiczki i Fomorów.
-To znaczy bardziej...
-Mogą cię doprowadzić do stanu, w którym tak samo potraktujesz Churę i Black spidera, Alchemiczkę i zwykłego Sukkuba, Łucznika i doppelgangera...
-...Wiem co chcesz powiedzieć- powiedziała po namyśle Nelya, kończąc posiłek, zręcznie pomijając kwestię prawdziwego pochodzenia Łucznika. -Może to też jest powód, w końcu nam obu zależy na przyjaźni, a trochę głupio ufać komuś, kto próbuje wbić ci sztylet w gardło. Myślę, że Noki wydaje się że próbujemy ugryźć więcej, niż jesteśmy w stanie połknąć. Gdybyśmy były dla siebie obce, pewnie byłaby to prawda, ale my martwimy się o siebie nawzajem. Szkoda tylko, że Noki nie uważa, iż jej strach o mnie jest tak silny, jak mój strach o nią.
-Czasem wasze podobieństwo sugeruje wspólne korzenie, szefie.- zgodziła się pogodnie Rin, wciąż obserwując swoją panią. Dziewczyna ziewnęła, przeciągnęła się i zrobiła ruch, jakby chciała wstać z miejsca, w którym usadziła ją pokojówka.
-Wracam do treningu, dzięki za...huh?- Rinnevie złapała przewracającą się dziewczynę. Błękit spojrzał w zamglony błękit.
-Rin, co było w...?- Nelya nie skończyła pytania, przerwało je kolejne ziewnięcie. Rinnevie poprawiła swój chwyt, i Nelya dopiero teraz, resztkami świadomości, usłyszała w pobliżu szelest ogromnych skrzydeł.
-Tylko nowa Potka na bazie Świętej Wody, szefie. Słyszałam, że pomaga na sen.- powiedziała niewinnie pokojówka do śpiącej postaci, przy której przyklęknął srebrzysty pegaz.- Jeśli komuś ma się przydać, to będziesz ty.