Boże święty, jak to dług mi zajęło! Noki, Zet, przepraszam! Zet, gomen dodatkowo za wykorzystanie postaci. Za wszystkie stylistyczne błędy, zjedzone ogonki i literki też przepraszam-korektor był głodny i nie miał czasu poprawiać więcej niż dwa razy...
____
Nelya przebiegła ukryty korytarz, wstrzymując oddech- wilgoć
powietrza, pochodząca zapewne od korzeni zwisających się z sufitu, była
dusząca. W końcu ściany oddaliły się od siebie i czarnowłosa pozwoliła sobie
odetchnąć głęboko. Opierając rękę na prawej ścianie ruszyła do przodu,
zamykając oczy i natężając pozostałe zmysły; wiedziała, że to czego szukała,
łatwo było ukryć przed wzrokiem, ale nie uszami.
Wkrótce znalazła, a raczej usłyszała swój cel;posępne dźwięki fortepianu rozległy się po jej prawej, przytłumione grubą
ścianą z kamienia. Przyspieszyła kroku, nie odrywając ręki od ściany; dźwięki
urywały się w połowie nuty, załamywały i wybrzmiewały fałszywie-coś do czego
Łucznik nigdy nie dopuściłby, gdyby był w pełni świadom tego co jego palce
wyprawiają. Jednak jego naturalna odporność, obecność Noki, za którą czuł się
odpowiedzialny, a także pierwiastki święconej wody z jej posiłku powinny były
powstrzymać działanie aury jednego czy dwóch Sukkubów-to, że podążył za
dziewczynką wynikało z jego naturalnej przychylności do małych dziewczynek.
Jednak dźwięki wciąż brzmiały fałszywie…Nelya wstrzymała oddech, gdy jej dłoń
trafiła na szczelinę, przez którą przepływało powietrze. Otwierając oczy,
zmusiła się by nie zadrżeć na myśl o tym co zobaczy wewnątrz, i pchnęła ukryte
drzwi. Jeśli wszystkie zabezpieczenia Łucznika zawiodły…
Ukryte wrota otworzyły się bezszelestnie.
…Oznaczało to, że nie był to jeden albo dwa Sukkuby, ale
cały oddział. Śliczne, przesłodkie dziewczynki o wielkich oczach otaczały
zwartym kręgiem pianino i leżącą na nim pierwszą z Sukkubek, które spotkali,
wszystkie wpatrzone jak zaczarowane w grającego na instrumencie Łucznika.
„Więc jego talent doceniają nawet Fomory.” Nelya potrząsnęła
głową; nawet jeśli zabłąkana myśl była prawdziwa, tak bliska obecność demonów
snów, i uwaga tylu z nich naraz musiała mieć wpływ na Zetsu, i nie był to dobry
wpływ. Spojrzenia dziewczynek zdawały się wysysać życie z Łucznika.
Nie zdawały, a naprawdę wysysały, Nelya uświadomiła sobie, z
przerażeniem słuchając jak niemalże bezwładne dłonie uderzają w kilka klawiszy
naraz, tworząc dysonans i następnie zsuwają się z klawiatury. Za chwilę jednak
poderwały się, jakby przyciągane magnetycznym urokiem bieli i czerni klawiszy.
Nelya zrozumiała, że jeśli nie zrobi czegoś teraz, Zetsu pozostanie w transie
do swojej śmierci, a ona sama straci jakąkolwiek chęć do życia-już czuła, jak
ciężkie były jej ręce…
Klasnęła dwukrotnie i blade ręce zawisły nad klawiaturą, a
puste spojrzenie czerwonych oczu zawisło na niej-jak ponad tuzin innych,
błyszczących mieszaniną zdziwienia i złości. Nelya nie miała pojęcia, jak
wytrącić Łucznika z hipnozy, ani jak pozbyć się laleczkowatych istot, dlatego
zrobiła pierwszą rzecz, jaka przyszłą jej na myśl-zaczęła mówić, wolnym krokiem
zbliżając się do podwyższenia na którym stał instrument:
- Zawsze grałeś na mandolinie albo skrzypcach, gdy byliśmy
razem. -krok.- Kiedy cię zapytałam
dlaczego, powiedziałeś, że przypominają ci nasze rozmowy na Doki - poważne,
czasem nieco nostalgiczne, ale wciąż pomagające iść naprzód.-krok. Czy tylko
jej się zdawało, czy powietrze robiło się cięższe. - No i, nasz pierwszy
duet-też wtedy grałeś na skrzypcach. Obiecałeś, że wrócisz do pianina –krok.
Czuła, jak dwie istoty postępują za nią krok w krok, ale tylko ona była widoczna
dla sukkubów. Dobrze. Następny krok. – I dotrzymałeś obietnicy. Grałeś na swoim
ślubie z Hizo. Pamiętasz Hizo, prawda? Uwielbiasz ją i jej ciastka. Chociaż… –
krok. Stała tuż przed podium. – Słyszałam, że twoim zdaniem wciąż robię lepszą
potrawkę z ryżu i krewetek. Czuję się doceniona; tak jak ja i Hizo doceniamy
ciebie, nie pasożytując na twoim życiu.
Rzuciła krytycznym okiem na loli, które prócz zdziwienia
zaczęły okazywać niepokój. Nelya zdecydowała, ze to dobry znak. Wspięła się na
podium, a Sukkubki rozstąpiły się niechętnie. Czarnowłosa jednak nie zamierzała
mijać ich bez słowa.
-Naprawdę uważasz, że są lepsze od Hizo? No bo spójrz-
Łucznik podążył wzrokiem za jej ręką.- ta jest zdecydowanie za pyzata.
–wskazała na następną z brzegu. – ta ma oczy na różnym poziomie, ta z kolei
jest zdecydowanie za mała w stosunku do swojej głowy, ta ma oczy tak twarde, że
mógłbyś na nich ostrzyć noże. Ta tutaj zdecydowanie nie potrafi się ubierać-
różowa sukienka i czerwone oczy? No dajcie spokój. Te kły też można by spiłować;
Ta tu jest za wysoka, nie uważasz?
Nelya pozwalała mózgowi nie rejestrować tego, co mówiły jej
usta, a co nakazywały im oczy- to umysł był mamiony przez aurę Fomorów; zmysły
rejestrowały każdą najmniejszą wadę i bezlitośnie ją wytykały, nieznacznie rozluźniając
spięte do ostateczności mięśnie i przywracając nieco blasku do czerwonych oczu
Doppelgangera.
-A ta tutaj…- Nelya zawahała się, bowiem istotka leżąca z
leniwym uśmiechem na wieku fortepianu była idealna.
Nie tylko dla jej omamionego umysłu, zmysły też nie potrafiły znaleźć ani
jednego błędu w perfekcyjnie białych zębach, równych brwiach, rozsypanych
lokach…
Nelya z trudem przełknęła ślinę i zmusiła się do
wyciągnięcia ręki w stronę tej perfekcyjnej twarzy.
-Ta tutaj…-powtórzyła.- na pewno nie potrafi gotować.
Szok Sukkuba zamienił się w rozbawienie, ale zanim
dziewczynka zaczęła się śmiać, Nelya pstryknęła ją w nos- tak jak zawsze
robiła, by pozbyć się Chury.
-Złaź z tamtąd.- powiedziała czarnowłosa i lolitka z sykiem
zsunęła się z wieka, by dołączyć do swoich siostrzyczek. Nelya stała teraz
pomiędzy demonami a Łucznikiem, skupiając na sobie ich, teraz nienawistne,
spojrzenia.
-Wiesz, że nie ujdzie ci to na sucho.- warknęła ta z kłami.
Nelya poczuła znajome duszności.
„Poważnie, ile razy już brakowało mi dziś powietrza?!”
-Takie słowa nie przystają usteczkom panienki.- powiedziała,
dławiąc się, i klasnęła w ręce.
Rozległ się wysoki pisk, odpowiedział mu następny, i za
chwilę cała ukryta sala wypełniła się podskakującymi i piszczącymi lolitkami, a
Nelya poczuła, że duszności ustępują, rozproszone dekoncetracją Sukkubek. Dwie
smugi- szara i biała- dwoiły się i troiły pomiędzy dziewczynkami szczypiąc w
pięty i gryząc kostki, ale nigdy nie zostając w miejscu wystarczająco długo,
żeby przypadkowy kopniak w nie trafił.
„Dobra robota, Thrura, Chura.” Nelya odwróciła do Łucznika.
-Zetsu-san, musisz się obudzić. To…-uderzyła w klawisz o
najniższym dźwięku. Ton zabrzmiał groźnie. - …to nie jest twoja muzyka; to
muzyka ciemności- potworów, które obiecałeś tępić, czyż nie? Ne, obiecałeś, że
wszyscy wyjdziemy z tego razem. Jeśli się nie obudzisz, nic z tego nie wyjdzie,
bo ja cię tu nie zostawię. Ani ciebie, ani Noki-san.
-Nel-ya.
To był pierwszy raz, odkąd weszła do pokoju, jak Łucznik
użył swojego głosu. Nie tylko to-rozpoznał ją; więc nie było jeszcze za późno,
wciąż mogli strząsnąć urok demonów snów.
-Nie. Nie możesz, kucharko.- oznajmił zimny głos.
Nelya obróciła się błyskawicznie- w sam raz by lodowata ręka
ze szponiastymi paznokciami wymierzyła jej siarczysty policzek, posyłając ją na
ścianę po prawej. Królowa spojrzała z wyższością na czarnowłosą. Nelya nie
wstała, kuląc się, rękoma próbując zedrzeć niewidzialną obrożę nieznośnego
bólu, odbierającą jej zdolność do oddychania. Cztery krwawe rozcięcia na jej
policzku znaczyły ślad uderzenia królowej i zdawały się rozlewać w miarę jak
krew nabiegała do ranek, razem z przerażeniem podchodzącym do serca dziewczyny,
dławiącym ją skuteczniej niż jakiekolwiek pnącza.
-Byliście na mojej łasce odkąd przestąpiłyście próg naszego
lochu; możliwe, że moja zabawa z wami dała wam zbyt wiele nadziei. Oczywiście…-
skrzywiła się, a było to równie piękne, co przerażające. – żadna z nas nie
przewidziała, że Aontu zdecyduje się wezwać Mrok za swojego sojusznika. Wygląda
jednak na to, że takie sojusze obróciły się przeciwko niej…i tobie.
Królowa nie przykucnęła, pochylając się nad Nelyą i
wyciągając w stronę jej szyi dłoń- z jakiegoś powodu czarnowłosa wiedziała, że zginie
w momencie, w którym długie palce zetkną się z jej skórą. Królowa wiedziała, że
ona wie, mówił o tym błysk w okrutnych oczach. Chura i Thrura piszczały
zdenerwowane, ale w chmarze Sukkubek nie były w stanie dostać się do swojej
właścicielki na czas.
-Nie sądziłaś chyba że będziecie w stanie mnie pokonać we
trójkę-a teraz Łucznik jest nasz, twój strażnik opuści Aontu w momencie gdy umilknie
twoje serce, zostawiając zdrajczynię na zawsze. Sukces twojej misji od początku
był nieprawdopodobny.- powiedziała aksamitnie miękkim głosem władczyni demonów,
coraz bardziej zbliżając rękę do ciepłej skóry i coraz drapieżniej rozstawiając
palce. Łzy pojawiły się w oczach Nelyi-z braku powietrza, strachu, złości?
Pojedyncza, wysoka nuta zagłuszyła szamotaninę Sukkubek i
fretek; królowa zamarłą, z ręką centymetry od szyi Nelyi, która poczuła, jak z
każdą sekundą brzmienia lżeje nacisk na jej tchawicę.
-Jeśli coś jest nieprawdopodobne…- Zetsu wpatrywał się w
przestrzeń przed sobą, ale jego ręce już się unosiły nad klawiaturą. Lewa sięgnęła przejechała wzdłuż całej klawiatury, tworząc
kaskadę dźwięku. Nelya poczuła, że znów może oddychać, i odtoczyła się od najsilniejszej
z Sukkubek. Królowa zignorowała ją, obracając się wokół własnej osi i spoglądając
z niedowierzaniem na Łucznika. Zetsu kontynuował:
-Jeśli coś jest nieprawdopodobne…każ zrobić to komuś kto nie
zna się na prawdopodobieństwie. Tak to szło, Neluś?
Nie czekając na odpowiedź opuścił ręce na klawisze, a Nelya
poczuła, jak pod wpływem melodii ucieka z niej całe zmęczenie pod wpływem
muzyki, która popłynęła spod palców zdających się mieć własne życie.
Nie było to to, czego spodziewała się po Łuczniku-było nawet
lepsze; pspokojniejsze, ale też pełniejsze w swoim brzmieniu. Nabrała powietrza
do płuc:
-Niezupełnie, ale sens jest ten sam!- mogła zobaczyć
zawadiacki uśmieszek znad tańczących rąk, zanim Zetsu nie wskazał brodą na
Królową. Nelya natychmiast zrozumiała.
„Zatańcz, a nie zostaniesz pokonana.”
Wiedziała, że była to prawda-nikt nie przegrywał z muzyką
Łucznika jako swoim wsparciem- przekonała się o tym nieraz; było tak, jakby
cząstka sił Zetsu przelewała się w dźwięki, które później trafiały do jego przyjaciół,
łącząc ich, tworząc jedną silną istotę.
-Niemożliwe!
Nelya wykonała salto w tył, pozostawiając osłupiałą królową
w kilkumetrowym oddaleniu- wystarczającym, żeby się rozpędzić…
Sukkubka uniknęła pierwszego ciosu, znikając z jej pola
widzenia, ale Nelya nie dała się rozproszyć. Jej gwałtowny półobrót i wykop
napotkały opór ciała i Nelya z satysfakcją wycelowała następny cios tak, by trafił
Sukkuba w twarz, równocześnie unikając źle wycelowanego cięcia w głowę.
Tym razem to Królowa zwiększyła dystans pomiędzy nimi,
zataczając się pod ścianę i miotając thundera. Elektryczność jakimś cudem
uziemiła się, nie czyniąc Neyi krzywdy, ale wciąż zachwiała jej równowagę.
Zetsu dostrzegł to, i nagle melodia stała się znacznie żywsza , jakby pędzące nuty chciały przepędzić paraliż, a fortepian nie był już jednym
instrumentem a całą orkiestrą. Nelya skupiła się, i w odpowiedzi na thundera
posłała małego bolta, do którego dołączyły dwa thunderbolty- lolitki
czmychnęły, pozostawiając swoją królową sam na sam z Nelyą i Zetsu, a także
dwoma wściekłymi fretkami. Kucharka nie mogła powstrzymać się od krótkiej
uwagi.
„Niezbyt wierne te służki.”
Królowa chyba usłyszała jej myśli, bo z wściekłym wrzaskiem
rzuciła się na nią, rzucając boltami w Thrurę i Churę i zmuszając je do
odwrotu. Nelya sparowała jej miecz i wyprowadziła cios, który Sukkubka
zatrzymała ręką.
-Niezbyt silne te zwierzaczki.- wycedziła przez zaciśnięte
zęby, starając się zmiażdżyć dłoń czarnowłosej. Nelya nie odpowiedziała.
-Kop! Ale dodaj impetu! Wyprowadź to z biodra.- dobiegł ją
głos Zetsu zza fortepianu; królowa też go usłyszała, ale Nelya przeniosła
ciężar ciała na lewą stronę tak szybko, że Sukkubka nie zdążyła uwolnić swojego
miecza i kopniak trafił ją w bok.
-Ładny cios!- pochwalił krótko Zet, a Nelya wyprowadziła
kolejny, posyłając królową na ziemię.
Zanim zdołała wstać, Nelya przygwoździła ją własnym ciężarem
i zaczęła zasypywać Fomora ciosami. Jej pięści spadały na twarz, szyję, ramiona,
uwalniając Nelyę od jej strachu, zmęczenia i koszmarów… dosłownie,
W momencie, w którym złączyła dłonie nad głową, by zadać
ostateczny cios, coś, a raczej ktoś, chwycił jej nadgarstki. Nelya uświadomiła
sobie, że muzyka, towarzysząca jej walce, urwała się. Uniosła głowę, imię samo
formujące się na jej ustach:
-Zetsu-sa…
To nie był Zetsu.
Ogromny, urodziwy mężczyzna z rogami wystającymi z grzywy
blond włosów i oczami jarzącymi się czerwienią bez wysiłku podniósł Nelyę z
królowej i nad podłogę, po czym z ciekawością zbliżył ją do swojej twarzy.
Nelya zapewne czułaby się oczarowana, gdyby nie była przerażona spotkaniem
twarzą w twarz z królem sennych demonów.
-Takie małe coś sprawiło ci tyle kłopotów? Chyba robisz się
nieostrożna, kochanie.
Ostatnie słowo było przepełnione taką słodyczą, że wyczuwało
się ją jak kpinę. Głos był głęboki i przyjemny dla ucha…
„Nie myśl o tym!”
-Ależ oczywiście, ze możesz o mnie myśleć, kwiatuszku.-
odparł z czarującym uśmiechem Inkub, po czym skrzywił się na dźwięk ostrza
wysuwanego ze swojej pochwy.
-Puść ją, ty…!
Blondyn obrzucił Łucznika uważnym choć lekko kpiącym
uśmiechem.
-A czemuż niby miałbym to robić? Wiesz, że ze znajomości ze mną ten kwiatuszek nie wpadnie w
tarapaty…
-Puść. Nelyę.- Zetsu powtórzył powoli zbliżając się do grupy,
miecz wycelowany w Inkubusa, użycie pełnego imienia kucharki wskazujące na to,
jak bardzo jest poważny. Blondyn w czerwonych szatach westchnął teatralnie… po
czym rzucił czarnowłosą wprost na Łucznika. Nelya wydała z siebie zduszony
okrzyk, ale zamiast ziemi albo ostrza miecza, jej ciało zatrzymało się na ramieniu
Łucznika. Przekręciła głowę, żeby spojrzeć w oczy Doppelgangera.
Zetsu też nie spodziewał się takich akcji ze strony
Inkubusa, i tylko jego refleks uchronił Nelyę przed wbiciem na ostry jak
brzytwa metal… i równocześnie pozbawił Łucznika możliwości ataku- w momencie, w
którym chwytał dziewczynę, musiał odsunąć miecz na bok i poluzować na nim
chwyt; teraz, żeby odstawić Nelyę na bok i poprawnie chwycić ostrze zmarnowałby
kilka cennych chwil, które Inkub z pewnością by wykorzystał, by zdobyć swoją
żywą tarczę- kucharka zdawała się bowiem sparaliżowana.
Demon musiał podążać podobnym tokiem, co myśli Łucznika,
gdyż spokojnie podniósł z ziemi swoją partnerkę, po czym, z kpiącym ukłonem w
stronę zagryzającego wargi Doppelgangera, podał ramię królowej i zniknął w
obłoku dymu.
Dopiero teraz Nelya poczuła, że znów może myśleć i oddychać-
obecność Inkubusa jeszcze bardziej zaćmiewała jej umysł niż królowa. Spróbowała
się odsunąć od zeta ale po dwóch krokach nogi odmówiły jej posłuszeństwa i
upadła na kolana.
-Wszystko w porządku, Nel?- Zetsu podszedł i zrobił ruch
jakby chciał ją podnieść, ale zatrzymał się w pół gestu.
„Teraz, prócz obwiniania się o rozpad naszego związku, będzie
się też obwiniał o moje zdarte kolana.” Przemknęło Nelyi przez myśl i dziewczyna
musiała się powstrzymać, żeby nie wybuchnąć histerycznym śmiechem. Zamiast tego
odpowiedziała zdławionym głosem:
-Tak myślę. Przynajmniej przez jakiś czas nie będę miała
spotkań z królową; nie będzie już tak piękna, kiedy twarz jej opuchnie.
-Taaa…-odpowiedział rozkojarzony Łucznik, i Nelya dopiero
teraz na niego spojrzała. Czerwone oczy wlepione były w jej szyję.
„Siniaki?” zastanowiła się, próbując dojrzeć coś na ostrzu
klingi miecza, który Łucznik wciąż trzymał w ręku. Jej szyja rzeczywiście
powoli siniała, ale na odcisku pnączy rysował się jeszcze jeden, znacznie
wyraźniejszy…Nelyi przed oczami stanęła wyszczerzona maska Mroku, patrząca na
nią z góry, podczas gdy długie palce zaciskają się na…
Potrząsnęła głową. To już było i na szczęście dobrze się
skończyło; jeśli teraz zdoła się podnieść, powinna być w stanie dojść do boss
roomu i wyciągnąć zarówno Łucznika, jak i Alchemiczkę na powierzchnię…
-Ona to zrobiła, prawda?- zapytał cicho Zet, a gdy Nelya
spojrzała na niego, ale nie odpowiedziała, dodał- Noki. Uwolniła Rycerza Chaosu
i niemal straciła kontrolę. Prawie cię zabiła.
Z każdym słowem jego głos stawał się twardszy, a w oczach
pojawił się gniew i żal. Nelya nie chciała mu potakiwać i naprawdę nie chciała,
by Łucznik wypowiadał następne słowa.
- Powiedziała, że ma go pod kontrolą, że nie będzie go
używać! Ta moc nie jest na jej siły!
-Uwolniła go, bo byłam w niebezpieczeństwie.- wtrąciła cicho
Nelya, ale Zetsu spojrzał na nią niemal z wściekłością.
-I sprowadziła na ciebie nawet gorszego potwora! Nel, czy ty
nie rozumiesz?! Fakt, że Noki straciłą nad nim panowanie raz oznacza, że nie ma
nad nim pełnej kontroli; jeśli obróciła się przeciwko tobie…
-Ale zapanowała nad tym. Ja wciąż żyję.- przytomnie
powiedziała Nelya, ale Zet machnął ręką
-Sam fakt, że zwróciła się przeciwko tobie, przeciwko osobie
dla ochrony której wezwała tą moc świadczy o tym, że jest niebezpieczna. To, że
zapanowała w porę nad instynktem zabijania nie znaczy, że ją kontroluje; sam
fakt zaatakowania ciebie nie powinien w ogóle zaistnieć!
Oddychał głęboko, jakby z bólem. Nagle przystawił dłoń do
policzka Nelyi, a dziewczyna poczuła pieczenie magii zasklepiającej rozcięcia,
jakie zostawiły pazury królowej. Zet cofnął rękę i wymamrotał:
-Powinno pomóc.- po czym odwrócił się w stronę drzwi, dłoń
zaciśnięta na uchwycie miecza tak, że pobielały na niej kłykcie. Nelya
podniosła się, zaalarmowana sztywną postawą Łucznika.
-Zetsu-san? Gdzie idziesz?
Zet zatrzymał się. Miał nadzieję, że Nelya nie zapyta, nie
zmusi go do sprecyzowania obowiązku, jaki miał do wykonania…
-Zostawiłaś Nokomiis w Boss Roomie, prawda?
-Tak, ale…ty chyba nie…-Doppelganger obrócił się tak szybko,
że Nelya przerwała w pół słowa.
-Jestem Rycerzem światła, Nel. Nie mogę zostawić pomiotu
Chaosu samemu sobie.- nawet w jego uszach brzmiało to jak żalenie się, a
błękitne oczy rozszerzające się pod wpływem zrozumienia tego, co zamierza
zrobić tylko potęgowały efekt. Dlaczego ona musiała, po prostu musiała TO
przebudzić?!
Odwrócił się z powrotem w stronę drzwi i ruszył, zbierając w
sobie siły na to zadanie; to dlatego szarpnięcie za rękę trzymającą miecz
wytrąciło go z równowagi i zatrzymało go w miejscu- Nelya byłą zbyt słaba, żeby zatrzymać go siłą .
-Nie. Zet, nie. To nie jest w porządku.- powiedziała, i
kontynuowała, zanim Zet zdążył otworzyć usta. –Tu nie chodzi o Noki, ale o
ciebie. Znów się ranisz, biorąc na siebie odpowiedzialność za wszystko, a także
obowiązek…naprawy…
Głos jej się załamał, ale po krótkim oddechu mówiła dalej.
-Eliminacja niczego nie załatwi- prócz twojego poczucia
wartości jako człowiek, a nie Fomor...
-Człowiek? Jestem Doppelgangerem, Nel!- powiedział Zet,
strząsając z siebie rękę dziewczyny. – A ta którą chronisz, to Sukkub, na miłość
Lymilark! Taki sam, jak ten, który cię naznaczył!
Wskazał na jej policzek, ale Nelya potrząsnęła głową.
-Nie, Zet. Noki porzuciła swoje życie Sukkuba, żeby stać się
człowiekiem. Tobie człowieczeństwo odebrano, i zmuszono cię do dźwigania mocy
Doppelgangera. W pewien sposób, żadne z was nie jest ani Fomorem ani
człowiekiem. Chcę wierzyć, że to…- wskazała na swoją szyję, gdzie odciski dłoni
stawały się coraz wyraźniejsze. -…to był wypadek. Wypadek, za który nie skazuje
się na śmierć.
Zetsu oddychał głośno i szybko. Nie mógł odeprzeć argumentów
Nelyi, a miał wrażenie, że dziewczyna zrobi wszystko, by stanąć pomiędzy nim a
tą, którą nazywał siostrą. W umyśle zabrzmiały mu kpiące słowa Inkubusa.
-Ona jest taka jak ja, Nel.-powiedział powoli, z trudem. –Im
bardziej spróbujesz się zbliżyć, tym bardziej zostaniesz wciągnięta w kłopoty.
Jesteśmy chodzącymi magnesami na nieszczęścia- w końcu to przez to znalazłaś
się na celowniku królowej, czyż nie?
Zaśmiał się krótko, chrapliwie.
-Lepiej by było, gdyby po ziemi chodził tylko jeden taki
magnes…-powiedział, przymykając oczy. Po chwili je otworzył, spojrzał ostro na Nelyę.
-W porządku. Idź do niej.
-C-co?- Nelya nie była pewna czy dobrze usłyszała, ale Zetsu
powtórzył:
-Idź i zabierz ją stąd; ale nie oczekuj niczego więcej. Jeśli
następnym razem wymknie się spod kontroli… albo jeśli ją spotkam… Nie będziesz stała
między nami. Ani ty, ani nikt inny.
-J-ja…
-No na co czekasz?!- niemal krzyknął, ale Nelya nic sobie z
tego nie zrobiła. Nagle Łucznik odkrył, że czarnowłosa wisi mu na szyi.
-Dziękuję, Zet. Ani ty ani ona, nie jesteście magnesami na
nieszczęście.
Zanim zdążył ją odepchnąć, kucharka sama uwolniła go z
uścisku i pobiegła, wciąż dosyć chwiejnie, w stronę wyjścia z komnaty, czarna
fretka biegnąca kilka kroków za nią. Łucznik odkrył, że biała fretka stoi przed
nim i wpatruje się w niego z nieodgadnionym wyrazem czarnych, okrągłych oczu.
-Co?- burknął, a zwierzątko w odpowiedzi sapnęło i pogoniło
za swoją właścicielką i siostrą.